Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
SzymonBogacz
NAGA
Kristin
Bywa,żecośdziejesięprzypadkiem,takpomyślałam,
alespotkaniezAntonemniebyłotakieznów
przypadkowe.Wiedziałam,żetambędzie,zobaczyłam
gowcześniejnaulicy,kiedywchodziłdohotelu.Ciarki
mnieprzeszły,tylelatsięniewidzieliśmy,chyba
zpiętnaście,możetrochęmniej.Nienawidziłam
gozato,comirobił,nienawidziłamtego,jakibył,ale
teraz,kiedyszedłtakiwyprostowany,takipewnysiebie,
wszystkowróciło,stanęłoprzedoczamiipomyślałam,
żeprzecieżgokocham,mocno,jakkiedyś.Idlaczego
niepodejść,nienawiązaćkontaktu?Przecieżtobyło
takdawno.
Niezrobiłamtegoodrazu,poprostumusiałamsię
uspokoić,opanować.Gdybympaliłapapierosy,pewnie
wypaliłabymcałąpaczkę,aleskoroniepalę,przeszłam
sięszybkimkrokiemalejkąwpobliskimparku,żeby
jakośodreagowaćtenstres,żebypomyśleć.Wróciło
mnóstwowspomnień;najednezaciskałamzębyipięści,
nainneuśmiechałamsięczywręczdławiłomnie
wgardle.Miałamkilkamomentów,kiedywydawało
misię,żetamniepójdę,żemamtogdzieś(„lepiejnie
wracajdotego,wariatko”),alewygrałaciekawość,
araczejchęćspojrzeniawoczy,chęćrozmowy,choćjuż
wtedyprzeczuwałam,żerozmowamożebyćzupełnie
zbędna.
Pogodzinieznalazłamsięwhotelowymholu,pewnym
krokiempodeszłamdorecepcjiizapytałamoAntona,
alerecepcjonistkaniechciałazdradzićnumerupokoju;
powiedziała,żegozawiadomi.Odpowiedziałam,