Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
recepcjonistka,marszczącbrew.Panmitupodpisze.
Zwy​cza​jo​wopo​ło​ży​łanabla​cieli​stępra​cow​ni​czą.
PaniKarinkokochana.Jacekprzybrałzatroskaną
minę.Widziałapani,jakiekorki.Deszcz.Czterdzieści
minuttojeszczeniespóźnienie.Wpiszmyósmą,niktsię
niedowiezaproponował,puszczającoko.Kierownika
prze​cieżniema.Jegomiej​scepar​kin​go​wejestpu​ste.
Taksówkąprzyjechał.Widocznie,wprzeciwieństwie
dopana,niechciałsięspó​źnićnaze​bra​nie.
Zebranie!Kuźwamać!jęknąłwduchuJacek.
Pierwszezebraniepowakacjach,powszystkich
przerwachurlopowych,pomartwymsezonie,
pole​ni​wymle​cie.Wa​żneze​bra​nie.
Wszyscysą?spytał,choćliczbapodpisównaliście
niepo​zo​sta​wia​łazłu​dzeń.
Wszyscy.Próczpana.Lepiejniechmipanlistę
pod​pi​szeibie​gnie,boze​gartyka.
Jacekwmilczeniuchwyciłdługopis,złożyłpodpis
ipobiegłdowindy.Naszóstepiętrodotarłzakwadrans
dziewiąta,dosalikonferencyjnejkilkasekundpóźniej.
Drzwibyłylekkouchylone.Wśrodkupanowałacisza,
cobyłoniezwyczajne,ponieważzawszepodczastego
typuspotkańtoczonoożywionedyskusjeitrudnobyło
ospo​kój.
Jaceksięprzecisnął,starającsięnieotwieraćzbyt
szerokodrzwiiunikającwzrokuzgromadzonych.
Planowałusiąśćgdzieśwkącie,ztyłu,pozostać
nie​zau​wa​żo​nym.
JacekBednarczyk!Tubalnygłoskierownika
spowodował,żeJacekstanąłwpółkroku.Przezsalę
przeszedłcichypomruk.JacekBednarczyk!powtórzył
kierownik,awjegogłosiedałosięsłyszećwzruszenie.
Kamieńzserca!Jużmyślałem,żemożewypadek,zawał,