Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nie,nie,nie...
Wtedyznówrozpłakałemsię,bouświadomiłemsobie,że
onijużnigdydotegodomunieprzyjdą,nigdynieusłyszęgwał-
townegostukaniadodrzwiinawoływańPiotrusiapopowrocie
zpodwórka:Dtato,otwórz,tato,otwórz”.
Czułemsięjużnikomuniepotrzebny
.Ato,codotejpory
zprawdziwymuwielbieniemrobiłem:prowadzeniezajęćzestu-
dentami,badania,pisanienaukowychartykułów,organizowanie
konferencjiniemiałojużdlamniewiększegosensu.Przetarłem
oczy
,któremnieniesamowiciepiekłyispojrzałemwokno.Zbie-
rałosięnaburzę,nadworzebyłoszaro.Popołudniowesłońce
zasłoniłygęstechmury
,pogodapopsułasięwjednejchwili.
Wmieszkaniuzapanowałpółmrok.Idealniepasowałdomojego
nastroju.Wstałemzłóżkaizaciągnąłemwcałymmieszkaniuko-
tary
.Gdziespojrzałem,widziałemLidkęiPiotrka.Znówsiępo-
łożyłem.Naglepomyślałem,byzrozpęduuderzyćgłowąwszybę
idopókisiłstarczywrzynaćsięszyjąjaknajgłębiejwszkło.Może
toprzyniosłobyulgę?
Przezdłuższyczaspomysłtenmnieprześladował.Odga-
niałemgo,alemimowszystkoniedawałspokoju.Cośpodpo-
wiadało,żetojedynadrogadoszybkiegospotkaniasięzLidką
iPiotrkiem.Pozorniebyłemspokojny
,aletylkopozornie.Każdy
nerwdawałosobieznać.Żołądekmisiękurczyłnamyśl,żewpo-
kojuPiotrusianiemasynaijużgonigdyniebędzie,żepomiesz-
kaniuniekrzątasięjużikrzątaćniebędzieLidka.Zamknąłem
oczyipoczułem,żepodpowiekamizbierałymisięłzy
.Płakałem
iwiedziałem,żetenpłaczjestzbawienny
.Przynosiłmiulgę.
Pojakimśczasiezwlokłemsięzłóżka.Poszedłemdokuchni.
Chciałomisiępić.Zczajnikanalałemzimnejwodydoszklanki.
Przystawiłemdoust.Jednaksięnienapiłem!Wodęzezłością
wylałemdozlewu.Zcałejsiłyrzuciłemszklankąościanę.Roz-
biłasięwdrobnymak.
Niemogłemsiępogodzićzmyślą,żeBógzabrałminajuko-
chańszeosoby
.Nieprzyjmowałemżadnegotłumaczenia,żeto
wypadek,żetakmusiałosięstać,żetakchciałBóg,bowszystko
jestwJegorękach.DlaczegoakuratuśmierciłLidkęiPiotrusia?
13