Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nikt,nawetrodzice,niepróbowalimnieuspokoić.Każdy
,
ktouczestniczyłwpogrzebie,popłakiwał,aleteżpewnozprze-
rażeniemobserwowałtoostatniemojepożegnanie,pożegnanie
nawiekizdzieckiemiżoną.Pamiętamtylko,żeniepozwalałem
złożyćtrumienLidkiiPiotrusiadogrobu.Histeryzowałem.Rzu-
całemsięnanie.Niemyślałem,żektośjestobok,patrzyna
przykrąscenę.Wkońcutomniezabieranonajbliższych.
ZtegosamegowypadkucałowyszłamatkaLidki.Wyszłana-
wetbezwiększychobrażeń.Miałatylkonieznaczniepotłuczone
biodro.Dopisałojejszczęście!
Pojakimśczasieuspokoiłemsię.Doszłodomnie,żeitak
niemaradynatemojeprotesty
,aLidkaiPiotruśidądopiachu.
Dopiachu!!!Ilerazyużywałemtegookreślenia,gdydowie-
działemsięoczyjejśśmierci.Poprostumówiłem:Dposzedłdo
piachu!”.Alejakżewypowiadałemfrazęspokojnieibezprze-
jęcia,amożenawetlekkoizpewnądomieszkąironii:Ddopia-
chu!”Terazwpiachuici,którzybyliminajdrożsi.
Popogrzebiezostałemnadgrobemsam.Rodzinaiznajomi
nieskładalimikondolencji,bosobietegonieżyczyłem.Długo
obserwowałempalącesięnagrobieświece.Ichpłomieńjakby
uspokajałmnie,wbrewokolicznościomrozgrzewałmojeuczu-
ciedoBoga.WtymświetlewidziałemGoimiałemwrażenie,że
pogłębiasięmojawiarawżyciepozagrobowe.Aletobyłatylko
chwila.Pamiętamtejęzyczkiognia,któreusiłowałymicośpo-
wiedzieć,przekazaćjakąśtajemnicę.Wydawałomisię,żemówi-
ły
,bymsięniemartwiłoPiotrusiaiLidkę,bymnienieprzerażała
ichśmierć,bymtylkosięmodlił,atepłomienie,pomrugiwały
jakbywimieniużonyisynanaznak,żeoniobokmnie.
PróbowałempołączyćsięduchowozLidkąiPiotrusiem.To
misięnieudawało.Przypominałemsobie,comówiliksiężana
kazaniach,aibezprzerwywpajalimitorodzice:żejestżycie
wieczne!Aśmierćjestwybawieniemczłowiekaznieporadności.
Wierzyłemwniemocno.WierzyłemdomomentuśmierciLid-
kiiPiotrusia.Zpowoduichprzedwczesnegoodejściazacząłem
wątpić.Itobardzo.
9