Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odwróciłsiędonastyłem,położyłrozciętąbrzoskwinięnastole,podszedłdooknai
szerokojeotworzył.ZnowunamstaryOrzechowskiodpłynął,przestałbyćobecny.Ikażdyz
naszostałsamztym,cozrozumiał,cowtedymógłzrozumieć.
Dzisiajwiemchybadużowięcej.
2
Zaczynałykwitnąćakacje,kiedyprzestałemchodzićdoszkoły.Pierwszegodniastało
siętojakbybezmojegoudziału,samozsiebie,niewynikałozwcześniejszejdecyzji.
Wyszedłemprzecieżranozdomu.
Spostrzegłemgonagle.Tymsamymchodnikiemszedłzprzeciwnejstrony,wprostna
mnie.Zwolniłemionrównież.Byłojasne,żespotkamysięprzywejściunaszkolny
dziedziniec.Jeśliterazktóryśznasnieprzyspieszy,wejdziemywbramęjednocześnie.Ale
niktnieprzyspiesza.Patrzymynasiebie,zbliżającsiękrokpokroku.Nicniemogęwyczytać
zjegotwarzy.
Zdecydowałsięprzyjść,więcmożezrozumiał,ocotoczygręzsamymsobą.Amoże
chcepodjąćwalkęznami,chciałbymtego,najwyższyczas,Markoniec,żebyśpodjąłtaką
decyzję.Popatrz,jakietoproste:postanowiłeśwrócićiotospotykaszmnie,zaczynaj...
Stanąłem.
Jużnasdzielitylkoszerokośćbramy.Chcęgoprzepuścić.Chcę,żebywszedł
pierwszy.Czuję,żejeśliterazniewejdziedoszkoły,tojużtusamnieprzyjdzie.Całyczas
patrzymynasiebie.Coonczytawmoichoczach?Chciałbym,żebywyczytałzachętę:wejdź;
stanępotwojejstronieichoćbymiałomnietokosztowaćbardzodrogo,pomogęciodegrać
sięnanas.Pozwólmidaćciszansę,zacznijwalczyć,zacznijodemnie.Wygrasz.Botak
postanowiłemipomogęciwygrać,terazpomogęciprzeciwkonamwszystkim.Totakie
proste,zrozumto...
Przystanął.Międzynamiprzechodząostatniuczniowiespieszącydoszkoły.Już
słychaćpierwszydzwonek,zostajemysamiprzedbramą,dziedziniecpustoszeje.Nacoon
czeka?Przecieżniepotrafię,niemogętegowszystkiegogłośnopowiedzieć.Musisam
zrozumiećto,cochcęmuprzekazać.
Niezrozumiał?Powoliodwróciłsięodemnieizacząłodchodzić.Wtamtąstronę,z
którejprzyszedł.
Marek!krzyknąłem.
Anidrgnął.Oddalałsiętymsamymspokojnymkrokiem,jakimszedłwstronę.I
wtedyjazrozumiałem,żejednakwyczytałzmojejtwarzywszystko,cochciałem.Idlatego
odszedł.Musiałbardzojasnouświadomićsobieszansę,jakąmudawałem.Iwłaśnie
odrzucił.Przegrałem.Dopieroteraznaprawdęprzegrałem.
Przestałemchodzićdoszkoły.Tamtegopierwszegodniawłóczyłemsiępocałym
mieście,potemrozmaiciebywało.Świeciłosłońce,kwitłyakacje,właśnietaktowidzę.Naco
czekałem?Niepróbowałemsobiewtedynawetzadaćtegopytania.Towszystkobyłojak
bolesna,męczącachoroba,wktórejwiadomo,żemusicośsięstać,aleczłowieksamniejest
zdolnydozrobieniaanijednegokroku,anijednegogestunawet.Przymykatylkooczyi
czeka,cośsięstanie.Złegolubdobrego.Raczejzłego.
Gdziejestpoczątek?Wjakimśpierwszymkroku,wjakiejśpierwszejmyśli,czymoże
tamdopiero,gdziejużwiadomo,cowyniknęłozróżnychmyśliiróżnychkroków,zktórych
każdyosobnoniedasięwytłumaczyćinaczej,jaktylkotym,cobyłowcześniej,cobyło
potem.Inietylkotym.Idziesiępoprostu,innirównieżidą.Doczegośsięidzie,nigdyzgóry
niewiedząc,zkimsiętamdojdzie,niewiedzącnawet,kiedywypadniestwierdzić:jużjestem.
Irównocześnie,wtejsamejchwiliznówidziesiędalej,zkimśalboprzeciwkomuś.Adalej
towcalenieznaczy:wsamąstronę.Czytojesttakwłaśnie?Iczytylkotak?
4