Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poszedłeś.
Znówzobaczyłemwjegooczachznajomybłysk.
–Szkodatylko,żerybyniebrały–powiedział.
–Następnymrazemspróbujęnawetzałożyć
przynętę–zażartowałem.–Terazprzynajmniejnie
muszępatroszyćryby,więcmamjeszczechwilę
wolnego.
Williespojrzałwdółnarybę,którazwisałaobok
jegosiodła.Zudawanymzafrasowaniemzmarszczył
brwi.
–MożesprezentujętęrybęMaryTurley
–powiedział–izaproszęjąnajutrzejszespotkanie.
Niewiedziałem,czyWillieżartuje,czymówi
poważnie.
Zaśmialiśmysię,aWillieskierowałkoniawdół
alejki.
–Dozobaczeniajutro,Josh–zawołał.
Odparłemdokładnietak,jaksiętegospodziewał.
–Jasne!Przyjdę.