Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozmowę.
–Powiedział,żetodziwnewracaćdopustegodomu
–podsumowała.
–Przyzwyczaiłsię,żejesteś.
–Amitodobrzesiedziećwpustym?Jaśpię
poprawej,zaklepuję!
–Aśpij,mijestwszystkojedno.
Zadbałyśmyoto,żebykołdrynamsięniepoplątały
izgodniepostanowiłyśmyjeszczechwilępoczytać.
Tazgodnośćbyłapotrzebna,bowewspólnymłóżku
czytanieispaniejednocześnieraczejniewychodzi.
Chybażektoślubispać,gdymulampkaświeciwoczy.
CzytałamkryminałiJulkaszturchnęłamniewtak
emocjonującymmomencie,żewpierwszejchwilitego
niezauważyłam.
–Ty,cośsiękotłujezanaszymidrzwiami
–wyszeptałaminaucho.
–Tohotel,ludziechodząpokorytarzu–odparłam
normalnymgłosem.–Wyluzuj.
Juliaostrożniewstałazłóżkaizakradłasiępod
drzwi.Ciekawośćprzeważyłaizrobiłamtosamo.
Musiałyśmywyglądaćdosyćkomicznie,obie
wpiżamach,zgłowamiprzytulonymidodrzwi.
–…imówięci,tamktośleżał–skończyłzdanie
męskigłos.
–Pewniektośsięnawaliłigozmogłopodrodze
dodomu.Albobezdomny–odezwałsiędrugi
mężczyzna.
–Może.Corobimy?Jakdlamnie,totenfacetbył