Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Poradeckiwysiadł,przebiegłwzrokiempotwarzachdzieci,
stwierdził,żeblondynekwyglądananajstarszego,izwróciłsię
doniego:
CzytumieszkapaniMariolaKacprzyk?
Chłopakskinąłniepewnie,aleodpowiedźdobiegłazzupełnieinnej
strony:
Mieszka.Aocochodzi?
Dopieroterazdostrzegłstarsząkobietę.Staławspartanakiju,
opatulonachustką,ubranawznoszone,roboczełachmanyoraz
staromodnekozakinagrubymobcasie.Podszedłbliżej,ajejpoorana
twarzzmarszczyłasięjeszczebardziej,nastroszyła,przygotowana
naodparcieataku.ByładużoniższaodNikifora,więcpatrzyła
naniego,zadzierającgłowę,coupodabniałodoogromnejstarej
kury.
Jestemumówiony.
Bruzdynaczolepogłębiłysię.
Aktopanjesteśwogóle?
Poradeckiodruchowowsunąłrękędokieszenipłaszczaiwyszukał
policyjnąodznakę,kontemplującprzezchwilęjejuspokajającyciężar.
ChciałbymrozmawiaćzpaniąMarioląKacprzyk.Zastałemją?
Kobietaniezamierzałaustąpić.
Niechsiępannajpierwprzedstawi,proszępana.Potrząsnęła
kijemdlapodkreśleniaswoichsłów.Taknakazujekultura.Przecież
niewiem,ktopanjesteś.Wdzisiejszychczasachnikomuniemożna
ufać.
Poradeckiwestchnąłiwyjąłzkieszeniodznakę.
Jestemzpolicji.NazywamsięNikiforPoradecki.Podinspektor.
Czycośchciałabypanijeszczewiedzieć,zanimzostanęzaproszony
dośrodka?
Uwielbiałto.Próżneuczuciesatysfakcji,gdyludziomzamykałysię