Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4
R
wsi.Pośródbujnierozkrzewiającychsięleszczyn.Wcieniutrzech
obertmieszkałwstarejbielonejchałupieswojejbabki.Nakońcu
strzelistychmodrzewi.Wotoczeniukarłowatychsosen,poskręcanych
odwiatru,rosnącychbylejak,rzuconychbezładnienapiaszczysty
ugór.Tam,gdzieasfaltniepostrzeżenieprzechodziłwbrudnypył
wkolorzepopiołu,adrogawjeżdżaławlas,samotnachałupababki
Guziowej,reliktminionychczasów,krytastrzechąiotoczona
pochylonymdrewnianympłotem,wydawałasięstrzectegowjazdu
niczymprasłowiańskastrażnica.
Drogaprzezlas,nazywanaprzezmiejscowychduktem
naMarianów,nieprzejezdnaodwczesnejjesienidopóźnego
przedwiośnia,ginęławgąszczuzapierwszymzakrętem,kończącwten
sposóbswąkrętągehennęwzdłużCmentarnejGóry.Niejeździłtunikt
próczfurmanek,którymichłopizwozilijeszczeczasamidrewno
naopał.Niekiedywarknąłzbłąkanytraktor,innymrazemktośwywiózł
dolasuśmiecialbogruz,przezwiększośćczasujednakżyciepłynęło
tutakjakprzeddwustulaty.Czylinijak.Czasemwrzaskbabki
Guziowejskrzeczącejnakurymąciłciszęporanka,czasemrozlegało
sięujadaniepsanaprzechodzącąkrowę,zwyklezakończone
skomleniem,gdykopnięty,zpodkulonymogonem,czmychałdobudy.
Pustkainuda.Jakwnajdalejschowanejchałupieskansenu,gdziejuż
niktnietrafia.Obce,odludnemiejsce.
ARobertGuźwłaśnietumieszkał.Odzawsze.Itwierdził,
żenigdyinnegodomusobieniewyobrażał.
Erudytaidziwak.Starykawaler,któregonigdychybanie