Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ludzieodbywajątesześciomiesięcznezmiany.Spojrzał
ponadpełnymiludzistołaminaogromnyekran
pokrywającyścianęwgłębisali.
Pióropuszepyłuiniskiechmurywisiałynad
porozrzucanymi,poszarpanymigruzami.Kilka
metalowychprętówsterczałozrumowiskaigięłosię
kuziemijakwiędnącerośliny,pozostałościdawno
unicestwionychflaginamiotów.Troyowiprzychodziłocoś
namyśl,aleniebyłwstanietegonazwać.Żołądek
zacisnąłmusięjakpięśćwokółzjedzonejwcześniejpapki
igorzkiejtabletki.
Tomojadrugazmianapowiedziałmężczyzna.
Troyledwogosłyszał.Spojrzeniemwilgotnychoczu
prześlizgiwałsiępospopielonychwzgórzach,szarych
stokachwznoszącychsiękuciemnym,groźnym
chmurom.Walającesięwokółszczątkigniły.Dokolejnej
zmiany,albojeszczenastępnej,zniknązupełnie.
Zpokojuwypoczynkowegomożnaspojrzećdalej.
Mężczyznaobróciłsięigestemwskazałwzdłużściany.
Troydobrzewiedział,ojakiepomieszczeniechodzi.
Znałczęśćbudynkulepiej,niżtenmężczyznamógł
sądzić.
Nie,aledziękujęwyjąkałTroy.Zbyłmężczyznę
machnięciemręki.Chybadośćsięjużnaoglądałem.
Ciekawskietwarzewróciłydoswoichtac,agwarznów
wypełniłsalę.Odgłosyurozmaicałookazjonalne
szczękaniełyżekiwidelcówometalowemiskiitalerze.
Troyodwróciłsięiodszedłbezsłowa.Zostawiłten
ohydnywidokzasobąodwróciłsięplecamidojego
niewypowiedzianejupiorności.Spieszniepodążył
kuwindom,bezprzerwydrżąciczując,żenogiuginają
siępodnimnietylkozpowodudługiegosnu.Potrzebował
byćsam,niechciałterazmiećprzysobienikogo,nie
chciałwspółczującychrąk,którepocieszałybygo,kiedy
będziepłakał.