Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
2049
Waszyngton,D.C.
Donaldosłoniłgrubąteczkępodmarynarkąipobiegł
przezdeszcz.Wolałzmoknąć,niżstawićczołowłasnej
klaustrofobiiwtunelach.
Samochodyzsykiemsunęłypomokrymasfalcie.
Zaczekałnalukęizanicmającsobiesygnalizację
świetlną,przemknąłnadrugąstronę.
Przednimzdradliwiebłyszczałymarmurowestopnie
Rayburn,budynkumieszczącegobiuraIzby
Reprezentantów.Wspiąłsięponichostrożnie,
awchodząc,podziękowałodźwiernemu.
Wśrodkufunkcjonariuszochronybeznamiętnie
przyglądałsię,jakczerwone,nigdyniemrugająceoko
urządzeniaskanujekodkreskowynalegitymacjiDonalda.
Sprawdziłfolder,którydałmuThurman,iupewniłsię,
żeniezamókł,zastanawiającsięjednocześnie,czemu
takiereliktyminionejepokinadaluważano
zabezpieczniejszeode-mailaczycyfrowejkopii.
Jegobiuroznajdowałosięokondygnacjęwyżej.Ruszył
wkierunkuschodów,wolałjeodstarożytnych,powolnych
windbudynkuRayburn.Butyzaskrzypiałyopłytki,kiedy
zszedłzpluszowegodywanikaprzydrzwiach.
Nakorytarzunagórzepanowałjakzwyklerozgardiasz.
Donaldaminęłowpośpiechudwóchlicealistów
zeszkolnegoprogramustażowego,najprawdopodobniej
niosącychkomuśkawę.Ekipatelewizyjnastałaprzed
biuremAmandyKelly;lampykameroblewały
imłodegoreporterablaskiemimitującymświatłodnia.
Zaniepokojeniwyborcyiochoczylobbyściwyróżnialisię