Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Wieluń,1września1939roku
Ledwozdążyławybićczwartanadranem,gdyeskadrasztukasów
oderwałasięodpłytylotniskaNieder-Ellguthieskortowanaprzez
myśliwce,ruszyłanapółnocnywschód.Chwilępóźniejwniebowzbiły
sięsamolotyzNeudorfiobrałytensamkierunek.Wystarczyłonieco
ponadpółgodziny,bymaszynydotarłydocelu,którywprawdzienie
miałznaczeniastrategicznegoanimilitarnego,zatoleżałzaledwie
dwadzieściajedenkilometrówodgranicypolsko-niemieckiej
idoskonalenadawałsiędoprzetestowanianowychbombowców
Ju87B.
Wieluńtonąłwciszyrzadkoprzerywanejskrzypieniemkół.Zwolna
zjeżdżałydońfurmankiztowaraminapiątkowytarg.Pierwsi
mieszkańcywstawalizłóżek,rozpalaliwpiecachigotowaliwodę
naherbatę.Większośćwciążbyłapogrążonaweśnie,głębokim
ispokojnym,typowymdlachwiltużprzedświtem.Gdyzawyłysyreny
alarmowe,Lolekzerwałsięzłóżka,chwyciłFelkaidudniącbosymi
piętamiodeski,pognałdosypialnirodziców.AntoniSitarztkwiłprzy
oknie,opierałsięjednąrękąoparapet,adrugąprzytulałziewające
dziewczynki.
Tato,coto?zapytałsześciolatek,wepchnąłsięmiędzysiostry
iprzywarłdoojcowegoboku.
BabciaKlarastanęławprogupokojuzezłożonymirękami
izawodziładziwniepiskliwymgłosem:
„Odpowietrza,ognia,głoduiwojnywybawnas,Panie!”Przyszli.
JezusieMiłosierny,jużsięzaczęło!Przyszli!
Nocoteżmama!zbeształzięć.Niestraszmydzieci.
Zapowiadalinadzisiajalarmćwiczebny.Zarazpowinnosięuspokoić.
Alepoco?drążyłmaleciwpatrywałsięwrzednącąciemność
zaoknem.
Napróbę.Nawszelkiwypadek,żebykażdywiedział,corobić
wrazienalotu.Dlaporządkupowinniśmywyjśćzmieszkania,tylko
porawczesna,wynieubrani…Bezpomyślunkugodzinęwybrali.
Ojcieczamilkł,zrazunierozumiejąctego,cowidzi.Pochwili
dotarłodoniego,żetoniećwiczenia.Naniebowpłynęłomrowie
czarnychcieni.Zwarkotemsilnikówzatoczyłyłuknadcentrum
Wielunia,następnierozległsięgłośny,przeciągłyszum,szybko