Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Matkazawszewiedziała,cojestdlamnienajlepsze.Większość
życiowychkatastrof,którychniezdołałamuniknąć,inicjowałyjej
despotyzmorazmójbuntwobecniego.Ojciecwmilczeniubrałstronę
żony,boponadwszystkoceniłświętyspokój,więcniczym
niehamowanagrzmiałaminadgłową,ochrzaniałazalekkomyślne
wyboryiroztaczaławizjedalekosiężnychkonsekwencjimojej
beztroski.Słuchałamtychtyrad,apotemrobiłamswoje,botrudniej
byłobyprzekonaćmniedouległości,niżnamówićwegańskiegoneofitę
nakarkówkęzgrilla.Uznawaławówczas,żezidiociałamwwyniku
aberracjichromosomowejlubobciążeniagenetycznegopomieczu,
idyskusjasięurywała.Obiektywnierzeczbiorąc,każdaznasmiała
swojezauszami.
Kufereknaszychrodzinnychwspomnieńzawierasetkiprzykładów
tyraniimatkiorazprzekorycórki.Jakchoćbytosprzedtrzechdekad,
zwizytyustryjostwawWarszawie.Dzieńbyłpięknyikusiłspacerami
wplenerze.Panowiedaliostrowpalnik,zatemzostaliwtowarzystwie
żytniejiśledzika,paniezaśudałysięnaStareMiasto.Poszłamznimi,
boprzystolenudziłamsięniczymmops.Bratankowiemojegoojca
dorośliizdążyliwyfrunąćzgniazdawtrzystronyświata:docentrum
Madrytu,naprzedmieściaSztokholmuoraznawschodnierubieże
Garwolina,przyczymtatrzeciadestynacjanajbardziejcieszyła
stryjostwozuwaginakrótkidystansiłatwydostępdownuków.
KrążyłyśmypoStarówce,stryjenkasnułamiejskielegendy,asłońce
rozświetlałoróżowekwiatkinamojejnowejbłękitnejsukience.
HistorięoSyrencesłyszałammilionrazy,KolumnaZygmuntanie
ciekawiłamniewcale,awysiłekpowojennejodbudowystolicynie
mieściłsięwmoimsześcioletnimumyśle,dreptałamwięc
znabzdyczonąminą,gapiłamsięnaczubkibutówipociągałamnosem,
bomatkaodmówiłamilodówwobawie,żesięrozchoruję.Nagle
naniedużymskwerzedostrzegłamplaczabaw.
Niechsiępobawizasugerowałastryjenka,awemniezapłonęła
iskierkaszczęścia.
Matkauległa,bonogijużsięjejwbijaływwiadomemiejsce,apod
drzewamikusiłycieniemławeczki.Niebyłabyjednaksobą,gdyby
poprzestałanacichejaprobacie.
Idźnahuśtawkęzarządziła.
Wolędrabinkiskontrowałamdlazasady.