Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zupełnieobcąkobietę.Osobawlustrzebyłaznaczniestarszaodniej,
miałaposzarzałąiwychudzonątwarz,świeżeranynaustach,
podkrążoneiposiniaczoneoczy.
–Boże,toniemogębyćja!–wyrzuciłazsiebiesłowa,które
niemalnatychmiastzdławiławgardle,zakrywającdłoniąusta.
Przestraszyłasięnienażartywidokiemswojegoodbicia.
Przypominałakobietęspotkanąkiedyśnaulicy,zpodobnie
pokiereszowanątwarzą.To,cosobiewówczasoniejpomyślała,nie
byłoprzyjemne.
–Nie,przecieżniemogęsięwtakimstaniepokazaćludziom
–stwierdziłazodrazą,rozglądającsiębezradniewokółsiebie.
Determinacjaichęćzmianyswojegolosuwzięłyjednakgóręnad
budzącymisięwątpliwościami.Abywyciszyćodczucianatury
estetycznej,wyjęłaztorebkiszminkęidrżącądłoniąpociągnęłausta.
Sięgnęłapoprzeciwsłoneczneokularyleżącenaszafceobok,włożyła
jeipoczułasięniecopewniej.Znowubyłagotowadodrogi.
Podeszładodrzwi,nasłuchującwskupieniu,czynaklatce
schodowejniemanikogo.Chciałazawszelkącenęwyjśćzdomu
niepostrzeżenie.
OdjakiegośczasuDominikawstydziłasięsąsiadów,robiła
wszystko,abyniepokazywaćimsięnaoczy.Miałaświadomość,
żeonidobrzewiedzą,cosiędziejewichdomu.Niejedenrazsłyszeli
awantury,jakieurządzałmąż.Tojąonieśmielało,poniżało.Nie
zdawałasobiesprawyztego,żeoniwszyscybylipojejstronie,
żebardzojejwspółczuli.Zpewnościąbylibygotowiprzyjśćjej
zpomocą,gdybyotopoprosiła.Samijednakniechcielisięwtrącać
wmałżeńskienieporozumienia.Wolelipozostawaćzboku.Jakże
częstoludzieniezdająsobiesprawyztego,żepodobneawantury
mogązaktórymśrazemskończyćsiętragicznie.Wystarczyjedno
mocniejszeuderzenie,nerwowepchnięcie,niefortunnyupadek,aby