Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ6
Maroko,Tan
jesień1944roku
ger
JasiribnHanial-Muttalibuniósłsięwfoteluizapatrzył
wrozmigotanewostrymsłońcuwodyzatoki.Szklaneczkawhisky
wjegodłoniznieruchomiała,podobniejakamerykańskipapieros
niedbaletrzymanywustach.Doportuwchodziłstatek.Widział
gowyraźniezpatioCaféNormandie,wktórejczekałodrana.
JednostkaprzestarzałejjużklasyLibertybyłapordzewiałym
transportowcem–jednymzwielupływającychwatlantyckich
konwojachnapoczątkuwojny–zaktóryżadenarmatornaświecienie
zapłaciłbywięcejniżrównowartośćcenyzłomu.Napisznazwą
najegoburciebyłpraktycznienieczytelny,zatowoczyrzucałasię
dziwna,okrytaplandekąnaroślnadziobie.ZarównoJasir,jak
irozleniwienipopołudniowymupałemcelnicydobrzewiedzieli,cosię
wniejkryje–solidnieprzykręconedodesekpokładugniazdo
cekaemukaliber12,7milimetra.Niezbędnarzeczdlastatkuwożącego
kontrabandępowodach,naktórychroiłosięodfrancuskich,
hiszpańskichiarabskichpiratów.Oczywiściejednostkicywilnenie
mogłymiećnapokładzietakiejbroni.TyleżewnależącymdoFrancji
TangerzecelnicybyliFrancuzami.AJasirdobrzeżyłzwładzą
kolonii.Itopomimożeodczasuamerykańskiegodesantuprzed
dwomalatyowawładzaprzeszłasubtelnąprzemianę–odwiernych
poddanychkolaborującegozNiemcamirząduVichydoradośnie
flirtującychzdeGaulle’emwyznawcówWolnejFrancji.
–Żadnychproblemów?–zapytałJasirpoangielsku,kiedydoCafé
Normandie,wktórejzasiadał,wszedł,kulejąc,spoconykapitanstatku,
JeffMcConnagh.
–Żadnych–sapnąłstarywilkmorski,opadającnakrzesło.–Co
jestdopicia?
Jasirzmierzyłgospokojnym,taksującymspojrzeniem.Jeffbył
przeszłopięćdziesięcioletnimIrlandczykiemzwolnionymzfloty
potym,jakwczterdziestymdrugimrokudwarazywczasiejednego
rejsuzostałzatopionynapółnocnymAtlantyku.TorpedyU-Boota
najpierwzniszczyłymupodstopamimacierzystystatekwiozącybroń
zeStanówdlawalczącejAnglii.Achwilępóźniejnadnoposzładruga
jednostkaztegosamegokonwoju,naktórądopierocoJeffwdrapałsię