Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
immiecze.Byliwpełnychzbrojachozdobionychherbemkróla.Króla,
któryszczodrzewynagradzałkażdego,ktoprzyczynisię
docałkowitegowykrzewieniamagii.Zlustrowalimnieoceniającym
wzrokiem,ajaobjęłamsięrękami.
Niematużadnejwiedźmyaniżadnegostrzygoniaoświadczyłam
zulgą,boniebyłowśródnichmojegonapastnika,którymógłbymnie
zidentyfikować.
Jesteśtusama?spytałmłodszystrażnik,naktóregopoliczkach
zaczynałpojawiaćsięzarost.Przyjrzałsięmoimrudymwłosom.
Zapomniałamzpowrotemzapleśćjewwarkocz.
Przytaknęłam.
Odsunąłmnienabokiwszedłdośrodka.Takoparłamsięodrzwi,
żebyprzypadkiemsięniezatrzasnęły.Obajszczegółowoprzyjrzelisię
mojemudomostwu,podczasgdyzdworudocierałyzimno,smród
ogniaikrzyki.MłodszyznichuniósłpelerynęNikolaiainamoment
sercezamarłomiwpiersi.
Jestzimnowyjaśniłambeznamiętnieikumojejuldzepuścił.
Starszymężczyznaosiwiejącychwłosachwsunąłpalec
domoździerzazziołowąpapkąigopowąchał.
Samatozrobiłaś?
Skręciłamkostkęnarynkuwyjaśniłam.Tojedyniekilkaziół
iolejek.
Tylkonieważsiętegosprzedawaćparsknął.Nieciebie
pierwsząobwinionobyoczarnoksięstwozacośtakiego.Byłoby
szkodatakiegobiedactwajakty.Możnabyniemalpomyśleć,
żepróbujemnieprzestrzec.Zbierajmysiępoleciłdrugiemu
zmężczyzn.Nictuponas.Zaryglujzanamidrzwiijutronajlepiej
zostańwdomu.Mamcórkęwtwoimwieku.Niejestłatwo
wdzisiejszychczasachdodał,kiedytendrugijużzniknął.
Znówtylkoskinęłamgłowąwodpowiedzi.Najwyraźniejzdarzają
sięjeszczeludzie,którzyniemyśląjedynieosobie.Kiedywyszedł,