Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dotarłemwreszciedoprzydzielonegomibiurka
zuśmiechemprzyklejonymdotwarzy,jakbytobyłdzień
otwarcialigowychrozgrywekbaseballowych
nastadionieNewYorkYankees.Miałembiurkotużprzy
oknie,zwidokiemnaskwer,któryzimązamieniałsię
wlodowisko.Pierwszorzędnalokalizacja.Mogłemstąd
widziećturystówzcałegoświatapstrykającychfotki
złotychrzeźbimiędzynarodowychflag,ludzi
wpatrzonychwtocudownemiasto,jakbyniemogli
uwierzyć,żemożliwajesttakaarchitektura,takistyl
irozmach.Namojebiurkopadałosłoneczneświatło,
odbijałosięodszklanychścian,ajapoczułem
niezmierzonąwdzięcznośćdoopatrzności.
WitajwswoimnowymdomupowiedziałWallace.
Jakwidzisz,jestwpełniwyposażony.
Powinienemsięjakośprzedstawićzespołowi?
Niektórzyznajstarszychczłonkówredakcjiodparł
Wallace,nachylającsięnademnąkonspiracyjnie
achybamogęsiędonichzaliczyć,trzymająwbiurku
piersiówkę.Niewiedziałem,jakzareagować.Mówi
serio?Zaśmiałsięnawidokmojejminyipoklepałmnie
poplecach:Będziesztupasował.
Przechyliłsięidotknąłramieniakobiety,której
biurkosąsiadowałozmoim.Odkręciłasięnafotelu
izgromiłamniewzrokiem.Byłaszczupłą,atrakcyjną
blondynką.Trzydzieścikilka,możeczterdzieścilat.Jej
minatypu„czegododiabłachcesz”byłatak
wystudiowana,żechybaćwiczyłaprzedlustrem.
Miałanasobieróżowąkoszulkębezrękawówiczarne
płóciennespodnie.Włosyściągniętewkońskiogon.Bez
obrączki.Ibezstanika,jakskonstatowałem.JeśliMya