Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miarowowiatremjakwwielkimhamaku.Ilekroćsiętutajwylegiwał,
myślałotym,żeotrzymałodżyciawięcejniżmógłbyoczekiwać.
SpojrzałponadkoronamilasunaodległeSukurcze.Wśróddrzew
ogrodulśniłbiałydworek.OtrzymałgowspadkupoojcuJulianie,
zamieszkałwnimwrazzżonąMarysią,tutajurodziłysięjegodzieci
ZosiaiAndrzejek.Tutajteż,napobliskimcmentarzu,pochował
niedawnoswojąmatkę.
MójBoże!westchnąłgłośnoWitold,zakołysałosię
gniazdo.MójBoże,jaktupięknie…powtórzyłjeszczegłośniej.
Czegowięcejmitrzebawtymżyciu?…
Niebobyłocorazjaśniejsze.Pileckizszedłostrożniepogałęziach
napolanę,dosiadłBajkiiruszyłkłusemwstronędworu.Wlipowej
aleispotkałżniwiarzy,którzyniebaczącnaświeżąrosę,ruszalijuż
naporannepokosy.Gdygodojrzeli,usłyszał,jakjedenznichpyta:
Atocozaczortponocynakoniulata,ha?Diabołjakiczyco?
Witoldzwolnił,uśmiechnąłsiędoswychsąsiadówipozdrowiłich
uniesionąręką.
Aaa,towy,młodyPilecki.Agdzietojeździcietakzrana?
spytałgowąsatyżniwiarz.
Ot,bezcelu,dlasamejprzyjemności,żalgnićwłóżku,jakświt
takipięknymamy.Niedługosłotybędą,wtedysięwylegiwaćmożna
dopóźna.
Żniwiarzwzruszyłramionami,postukałsięwspalonesłońcem
zmarszczoneczołoipoprawiłkosęopartąnaramieniu.
Oj,pogniłobysięjeszczewłóżkuprzyżonce,oj,pogniło…
mruknąłsamdosiebie.ObejrzałsięzaodjeżdżającymWitoldem
idodał:Ot,czorttenPileckimłody,pstrowgłowie,aleomajątek
swójdbalepiejnawetniżjegoojciec.Robotędaje,płacicosię