Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jestsobota,jakośnapoczątkukwietnia,akiedyprzy
śniadaniuwyglądamzkuchennegookna,natrawiejest
szron.Mimotopośniadaniuubieramysięijedziemynajakieś
zawody,wsumietoniewiem,czynazawody,wiemtylko,żezaraz
jedziemy.
Przychodzitata,manasobiedresibardzodobryhumor,wesoło
pogania,żebymnieślęczałnadtymdopołudniaipuszczadomnie
oko,niemogępowstrzymaćuśmiechu,takmnietocieszy.Potem
zrobimysobiejeszczewycieczkęnaKřivoklát,wiesz?
Niewiem,alewszystkojedno,nawetzaczynamsięcieszyć
nadzisiejsząwycieczkę,dopijamkakaoiszybkoidęsięubrać.
Wnaszympokojubratsięrozgrzewa,otworzyłoknonaoścież,cojest
serionieprzyjemne,bojestokropniezimno,odrazudostajęgęsiej
skórki.
Jedziemypociągiem,zwyklemojaulubionaczęśćwypadów,
jednakdzisiajmnieniebawi,naglechcę,żebyjużbyłopozawodach,
żebyśmymogliiśćnazamek.
Wsumieniewiem,dlaczegosiętakcieszę.Możedlatego,żetata
puściłdomnieoko,możedlatego,żeniepamiętam,żebymkiedyśbył
nazamku,iobiecujęsobiepotymcośfajnego.
Więcnawetjakośdajęradępodczaszawodów,nieżebymskakał
zzachwytu,aleprzynajmniejniegubięsięwlesiewpołowiedrogi.
Pozawodachodłączamysięodreszty,onijadądodomuzdrugim
trenerem,my,niemaluroczyście,udajemysięnazamek,tylko
wetrzechitymrazemnawetminieprzeszkadza,żetatazbratem
rozmawiająobieguiniezwracająnamnieuwagi.Idęzanimiisię
cieszę.
Tyleżetencałyzamekjestnicniewart.Nuda.Jestem
rozczarowany.
Schodząc,zahaczamyoskalnemiasteczko,wetrójkęwłazimy