Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wstaję,ubieramsięiidęnaśniadanie,przystolejużsiedzitata,
mamaprzygotowujekanapkizmarmoladądlanas,atatatylkopodnosi
oczyznadgazety,czytoniebrat,aletoja,więczaledwiekiwa
migłową,żedzieńdobry,aletoniewszystkotymrazemtatagapisię
namniezaskoczony,gdysiadamnataborecie,imówi:
Cośtyubrał?Takigorąc,usmażyszsię.
Mamnasobieoczywiściedługiespodnie,sztruksy,boniechcę,
żebyodrazukażdyzauważyłmojąprotezę,zdrugiejstronywiem,
żeitakzobaczą,żechodzitylkooto,żepierwszydzieńjesttaki
kłopotliwyijachciałbymjaknajmniejsiędenerwować,jednakwiem,
żenadworzejestnaseriociepłoiżepodkonieclatawychodziłem
przecieżnadwórwkrótkichspodenkach,więcitakniedałbymrady
imtegowytłumaczyć.
Notoidęsięprzebrać.
Ioczywiściegłupiasytuacja,mamaidziezemnądonowej
wychowawczyni,którastarasiębyćmiła,alektowie,jakabędzie
zaparędni,potemdzwonidzwonekiKubátováprowadzimnie
doklasy,gdziesiedząobcyludzieisiępatrzą,aKubátovámówi,
żemiałempoważnywypadekiniemogłemwrócićdoswojejklasy,
ajatylkostojęizerkamnanich,iwidzę,żekażdylampimisię
nanogi,czegośtakiegojeszczeniewidzieli,ajaszukamwolnego
miejsca,gdzieusiądę,tylkodwa,ostatniaławkapodoknemjest
pusta,awczwartejławcesiedzichłopak,którywyglądajakdebil.
Chcędotejpustej.
Noioczywiściesadzamnieztymdziwnym.Witamsięznim
zgóry,żebybyłowiadomo,ktotujestorokstarszy.Dajemibyć
ponad.Kiedykończysięlekcja,wstajemy,jestconajmniejgłowę
wyższyodemnieizmłóciłbymniejednąręką.Chybażetłukłbym
gopogłowieprotezą.
Wpierwszydzieńjesttylkopowitanie,potemidziemydodomu.