Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zmarszczyłbrwi,wracającmyślamidorozmowy
telefonicznejzszejkiemZenhabu.
–Lexisiędenerwuje,aniemożemypolecieć
doAngliinaślub,boladachwilamarodzić.Bylibyśmy
bardzowdzięczni,gdybyśsiętamwybrałispróbował
porozmawiaćzAtheną.Lexisięzamartwia,
żetomałżeństwobędziepomyłką.Obajwiemyjeszcze
zeszkoły,żeFairfaxtoprostak–tłumaczyłKadir.–Jeśli
tylkowyczujesz,żeAthenamawątpliwości…
–Cochcesz,żebymzrobił?–spytałLuca.
–Zapobiegłślubowi–odpowiedziałkrótkoKadir.
–Niewiemdokładniejak,alenapewnocośwymyślisz.
Wyglądamnietylejakbeza,coptyś,uznałaAthena,
gdystudiowałaswojeodbiciewlustrzewsypialni
wWoodleyLodge,wiejskiejrezydencjilordailady
Fairfax.Plułasobiewbrodę,żedałasięnamówić
nasuknięślubnązkrynoliną,zdołemtakszerokim,
żemógłudawaćBiałeKlifyDover.Bufiasterękawy
poszerzałyjąwtułowiu,podczasgdyogromniasta
spódnicazwarstwamimarszczonejbiałejsatyny
podkreślałaniskiwzrostisprawiała,żeAthena
wyglądałaprzysadziście.
–Wychodziszzaarystokratęnaoczachpięciusetgości
–przypomniałajejmatka,gdyAthenaostrożnie
przebąknęła,żewprostszymkrojubyłobyjejbardziej
dotwarzy.–Musiszmiećsuknię,wktórejbędziecię
widać.
Athenapoczułauciskwżołądkunamyślopięciuset
gościachśledzącychkażdyjejkrokwdrodzedoołtarza.
Modliłasięwduchu,żebytylkoniezrobiłaniczego