Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wtejrodzinieosoba,którapotrafiłamuokazaćtrochęserca,kiedynie
miałgdziesiępodziać.Niechciałwracaćwteokolice,aleniemiał
innegowyjścia.Przezcienkąścianęusłyszał,jakwstała,podeszła
dodziecka,zaczęłacościchomówićipłaczustał.Zaległacisza,
wktórejdałosięsłyszećrytmiczneoddechy.Domownicyzasnęli.
Onnajwidoczniejniezasłużyłnaspokojnysen.
Dzisiajsięwyprowadzi.WidziałjużwczorajwoczachStaszka,
mężaAlki,żezadługosiedziimnakarku.Wyczerpałlimit.Zaczepi
sięnajakiejśbudowie.JeszczetylkomusizobaczyćElizę.Swoją
miłość.Itojaknajszybciejdziś,teraz!
Szybkoodszukałdżinsyikoszulę.Ubrałsiępoomacku.Otworzył
oknoiwyskoczyłnapodwórze,żebynieprzechodzićprzezpokój
gospodarzy.Omiótłwzrokiemzamkniętąbramęirozpadającegosię
oplaastrę,którymmążAlkijeździłdocegielni.Niedziela.Dzisiaj
Staszekniebędziepotrzebowałwozu.
Kostekotworzyłdrewnianąbramę,którejjednoskrzydłoobwisło
narozwalonymzawiasie,ipodszedłdoauta.Zawahałsięprzez
sekundę,alestwierdził,żebudzenieludziotejporzeidopominaniesię
okluczykibyłobydraństwem.Schyliłsięiodnalazłkablepod
tapicerką.Dłońszybkoprzypomniałasobieruchywyćwiczonedawno
temuisamochódodpalił.Kostekopadłnawysiedzianyfotelkierowcy
iruszył.Poprzestawiałlusterka,choćbyłymałeszanse,żebyotej
porzezobaczyłkogośzasobą.Spojrzałnaswojeodbicieizastanowił
się,czywogólektośrozpoznałbywtymumięśnionym,ostrzyżonym
niemaldoskóry,dojrzałymfaceciezzaciśniętymiustamichłopaka,
którymkiedyśbył.Gościazgór,któremusięwydawało,żedaradę
wyrwaćsięzrodzinnegointeresu.Iniechodziłotuwcaleouprawianie
tegospłachetkaziemi,którynależałdoichgospodarstwa.Niebyli
rodzinąrolników.Bylizłodziejami.Podprowadzanie
irozmontowywanieautmiałounichdługą,boliczącącałepokolenie,
tradycję.Ojcieczrobiłztegoprawdziwąfirmę.Umiałzkradzionego