Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział
PIERWSZY
Nieusłyszałazasobążadnegoszmeru,niewyczułaruchu,który
ostrzegłbyprzedśmiertelnymniebezpieczeństwem.Ożyłocoś,
cowyglądałojakworekbrudnychszmat.Wchwiligdysięodwracała,
zawodnikwagiciężkiejjednymskokiempokonałodległośćzciemnego
kąta.Przekrwioneoczy,którezobaczyłanawysokościswoich,
oznaczałyjedno:„Zabiję!”.
Odskoczyła.Alenienatyle,byniewyczućodoruzpaszczy,która
rozwarłasiętużprzednią.Pienistaślinaskapywałapokłach,które
szczęknęłytużobokjejgardła.Gdybydosięgłyaorty,możeujrzałaby
jeszczescenywyświetlającesięponoćwostatnichchwilachżycia.
Cowłaściwie?Naprzykładsiebiejakosześciolatkę,któraodkupiła
natargukurę,żebynieskończyłażyciawrosole?Albouczennicę,
któraniedałaprzyjaciółceściągnąćmatmynaklasówce,bochciała
miećlepszyodniejstopień?Ambicjazostała,aleprzyjaźńsię
skończyła.AmożezobaczyłabyślubzAndrzejem?Niedowiedziała
się,boodrychłejśmiercioddzieliłanietylegrubośćwłosa,iletrzy
milimetrymetaluwplastikowymoplocie.Takąsiatkęzamówiła
nadwaostatnieboksydlapsów,któreprzygarniałaodroku,żebynie
zwariowaćporozwodzie.Iwłaśnienatychtrzechmilimetrach
zacisnęłasięszczękazwierzęcia.Achwilępóźniejkosmatecielsko
opadłonabetonowąpodłogę.
Baszir.Pies,czylinibynajlepszyprzyjacielczłowieka.Alewtych
ślepiachbyłażądzamordu.MieszanieckaukazazBógwieczymtrafił
doniejdwamiesiącetemu,zranamiwyżartyminacałymciele.
Podobnoktośwlókłgozasamochodemnazaciśniętymwokółszyi
druciekolczastym.
Nicsięniestałopróbowałasobiewytłumaczyć.Alejakośnie
mogłaopanowaćdrżenia.Trzęsłyjejsięnietylkoręce,trzęsłasięcała.