Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział
DRUGI
Baśkazamknęłaoczy,starającsięzapomniećowszystkim,czegonie
zdążyłazrobićwżyciu.Sapaniezrobiłosięjakbygłośniejsze.Poczuła
naczolecośmokrego.Obwąchiwałwielkinos.Domyślałasię,
żepachniemujakpadlina.Zacisnęłapowiekiiskuliłasięnatyle,
nailepozwalałazłamananoga.Chciałabyćmała,okazaćuległość,
absolutniepoddaćsięsilniejszemu.Tylkotozostałojejwgłowiezrad
behawiorysty,zktórymkiedyśrozmawiała.
Istałsięcud.Dyszenieoddalałosię.Pomałuotworzyłaoczy.Baszir
odszedłwnajbardziejodległykonieckojcaizwaliłsięzłoskotem
napodłogę.Odwróciłsięodniejpogardliwie.Możepostanowił
zostawićsobienapóźniej.Poczekać,skruszeje.
Bardzopowoliczołgałasięwstronęwyjścia.Przecisnęłarękęprzez
kratę,mającnadzieję,żeodtejstronydosięgniedozamka.Cholera
jasna!Nieprzewidziałatakichatrakcji,projektująckojce.Zamekbył
zadaleko.Zawinęłarękawgrubejkoszuli.Wyżejprętytrochęsię
odgięły,tambędziewiększyprześwit.Uniosłasię,wspierając
nazdrowejnodze.Wdrugiejbólujeszczenieczuła.Zadużo
adrenaliny.Gmerałapalcami,wyciągającsięjaknajdalej.Skobel
zwolnasięprzesuwał.Wreszcieokratowanedrzwisięuchyliły.Kątem
okaspojrzałanapsa,którydalejleżałwkącie.Ogromnypyskzakrył
ogonemiudawał,żeśpi.Amożenaprawdęspał?Baśkaztrudem
wyczołgiwałasięnazewnątrz.Zdołałajeszczedomknąćdrzwikojca.
Apotemzemdlała.
Obudziłból,którywkońcumusiałprzyjść.Alenietylkoto.Ktoś
niąszarpał,ktoścośmówił.Jakaśkobieta.Krępa,miałaopalonątwarz
ibardzoniebieskieoczy.Ubranabyławspranelegginsyibluzkę
wgeometrycznewzory.Sądzącpodługichsiwiejącychodrostach,
krwistorudyodcieńnałożyłanawłosydobrychkilkamiesięcytemu.