Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zparteru,naktórąPetrwydarłsięwdrzwiach,ponieważ
przyprowadziłaJakubadodomuzaucho.Wszyscystoją
zadomem,patrząnaróżowypłatekjęzyka,nadwoje
wybałuszonychrybichoczu,napowieszonynatrzepaku
nieforemnykłąb,któryjeszczegodzinętemuwabiłsię
Mikeš.
Jano,dzieci…czasamirobiątakierzeczy…Poprostu
musząsprawdzić,jaktojest…
Janaprychaironicznie.
Chybaoszalałeś.Ztymchłopakiemteżtylkomusiał
sprawdzić,jaktojest?
JezusMaria,todwiecałkiemróżnesprawy!Tobyła
bójka,takwyszło.
Nie,żadnetakwyszło.Tenchłopiecmazłamaną
szczękę.
Dałsięsprowokować.
TonieprawdaodpowiadaJana,Petrbębnipalcami
ostółikręcigłową.
Jakieśgnojkimówią,żeJakubzaczął,aty
imwierzysz?
Odgłosskrobaczkicichnie.
Tobyłowklasiepełnejdziecii…samJakub
topotwierdził.
BzdurawyrzucazsiebiePetr.Kompletnabzdura!
Niewiem,dlaczegotakmówi,aletonieprawda.Robi
namnazłość,mnieitobie,niewiem,naumyślnietak
mówi…
Janauśmiechasięironicznie,wykrzywiausta.Kroi
marchewkęimilczy.Nowymążstoi,patrzywgarnekjak
wprzepaść.Petrchciałbymówićdalej,aleniemoże.
Bierzeoddech,cośsobieuświadamia,aleodgania
odsiebiemyśl.
Posłuchajmówinakoniecostrożnieamoże
wziąłbymKubędosiebienatrochę,spróbowałbym…
Cisza.
Naglepostanowiłeśsięzatroszczyć?!Jana
natychmiastwybucha.Agdziebyłeś,kiedycię
potrzebowaliśmy?Totyodnasodszedłeś,jeślinie
pamiętasz!Ty!Dotejdziwki!Jakmiałamsobieradzić