Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Josef:
–Oczymtoja…
Światsłównaglejakbyjuż…
–Posłuchaj,Anežka,nietybędzieszzatopłacić,więc
skończjużztymi…
(Adam).Trzebabędzieztymwreszcieskończyćraz
nazawsze,zastanawiasięJosef,cozadużo,
toniezdrowo,wkorzeniachświerkurozrastasiętojak
nowotwór,potemuśmiercacałyogród,czegodotknie,
znikabezśladu,wykopać,wyrwać,takdalejbyćnie
może…
–Moglibyśmysięzmieniać,każdyznasjedendzień…
przecieżtatatucałeżycie…Tamwszystkobędzienowe,
obce…Niemożemygotak…
(Anežka).
Nieśmiałyruchpudełkazapałekpoobrusie(Alžběta).
–Tychybaoszalałaś!
(Adam).Potemwszyscymilczą,światsłówwjednej
chwiliznika.Josefodetchnął,widziswoichtrojedzieci,
sąpiękne,milczące,zanurzonewnieznanychmyślach,
wyglądająnazmęczone.Adamjestrozdrażniony,pocisię
podswojąśnieżnobiałąkoszulą,poluzowanykrawat
krzywoopadamunapierś,Alžbětkazespuszczonymi
oczamizaplatafrędzlenalamówceobrusa,Anežka
zodwróconągłową,najwyraźniejurażona,patrzygdzieś
wogród.Ciszaispokój.Trojedzieci,któredawnotemu
raczkowaływtymogrodzie,mlecznezębyrozkrawały
imdziąsła,wgłowieiwwiązadłachgłosowychzaczynał
kiełkowaćświatsłów,wokółnichzaczynałkiełkować
–zaczynałoznaczaćświatrzeczy,ajeszczewcześniej,
gdzieśdawnonaosiczasu,tychtrojedorosłych–każde
znichbyłojednąkomórkąwcieleJosefa,adrugą
komórkąwciele…Jej…Przypomniałsobietwarz,setki
odmianiwariantówuśmiechu,setkiodcienigestów,
nieznacznąwadęwymowy,aleimienia,imieniatamnie
było…Tylkonieto…Obokznowupłynąsłowa,
wszklankachlepkawodazcukrem,zapałkinaobrusie,
zmiskiuciekająokruszkiimałegrudkiciepłejmasy
kakaowej,obmacaćczułkami,chwycić,idalej…