Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sporodobratamwieziepowiedział.Ponieważsamozwańczy
niedźwiedziobójcanieodpowiadał,Donaldkontynuował:Skoczymy
tamjezabrać?
Pocomielibyśmytorobić?zapytałBarton.
Donaldenergiczniewzruszyłramionamiiprzewróciłoczami.
Pszenica,pyry,dyńki,kaczkiiowcewyjaśnił,jakbyBartonsam
tegoniewidział.Ładnygroszmożnabyzatodostaćpodsumował.
Bartonpotrząsnąłgłowąiskrzywiłsięszyderczo.
Pocomielibyśmysobiedokładaćroboty?Wskazałruchem
głowyprzygarbionegofarmera.Zaczekamy,onjesprzedazanas.
Donaldpopatrzyłwstronęwozu,skinąłgłową,alezarazzmarszczył
brwi.
Noalezacząłwtedyichniezabierzemy,conie?Skoro
jesprzeda,toniebędzieichmiał.
NieodparłznaciskiemBarton.Będziemiałpieniądze,które
zaniedostał.Ślicznemonetkirobiącedzyń-dzyń.
Nabrudnej,nieogolonejtwarzyDonaldapowolipojawiłsięwyraz
zrozumienia.
Amymuzabierzemytedzyń-dzyńkidomyśliłsię.
Bartonzteatralnąprzesadąpokiwałgłową.
Takwłaśniezrobimy.Zabierzemymuje.
Donalduśmiechnąłsię,alejegouśmiechzbladł,gdydostrzegł
kolejnyproblem.
Kiedy?zapytał.Kiedymujewszystkiezabierzemy?
Popołudniu,kiedybędziewracaćztarguwyjaśniłBarton.
Donaldznowusięuśmiechnął,zaczynającpojmowaćplan