Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ObserwatorzyMalcolmadonieśli,żejeźdźcykierujący
sięnazachódsązatrzymywaniizawracani.
–Żaden,próczjegowłasnych–wtrąciłMalcolm.–Jakiś
jeździecopuściłMacindawwczasie,gdycięniebyło.
Willponuropokiwałgłową.
–Kerenniejestgłupcem.Założęsię,żeposłał
umyślnegozwiadomością,iżOrmanzdradziłizbiegł,
porzucającKerena,naktóregobarkachspoczywateraz
troskaobezpieczeństwoMacindaw.Zresztąjasam
identyczniepostąpiłbymnajegomiejscu.Sękwtym,
żeonjestlubianyiszanowany.Będąskłonnimuwierzyć.
Tymczasemjajestemprzybłędą.Cowięcej,zadajęsię
zezdrajcąposądzonymoczarnoksięskiepraktyki.
–Wszelakociąglepozostajeszwrandzekrólewskiego
zwiadowcy–zaoponowałMalcolm.
–Oniotymniewiedzą.Przybyłemtuwtajnejmisji.
–Willprychnął,gdyotympomyślał.–Załóżmyjednak,
żezdołałbymprzesłaćwiadomośćiżeonipotraktowaliby
jąpoważnie.Co,twoimzdaniem,powinniwkonsekwencji
uczynić?
Malcolmprzezchwilęrozważałproblem.
–Przyślążołnierzy,żebynaswsparli?–podsunął.Will
zaoponował.
–Jestzima.Armiasięrozproszyła.Żołnierzewrócili
dodomów.Skrzyknięcieichzajęłobyzedwatygodnie.
Sporeprzedsięwzięcie.Oniniepodejmągotylkodlatego,
żektośobcypoprosi.Możemyliczyć,conajwyżej,
żewyśląkogośnaprzeszpiegi,byzbadał,ktotutajmówi
prawdę.Aleitakstracimyconajmniejdwatygodnie.
Botrzebatygodnianapodróżwkażdąstronę.
Malcolmsposępniał.
–Niewieledasięzdziałać,prawda?
–Całkiembezradniniejesteśmy–pocieszył
uzdrowicielaWill.–Zdwudziestomapięcioma
SkandianamizdołamynieźlezaleźćKerenowizaskórę.
Później,kiedyjużzgromadzęsolidnedowody,poślemy
wiadomośćdoNorgate.
Umilkł.Mocnozmarszczyłczoło.Żałował,żenie
machoćodrobinęwięcejdoświadczeniawtakich