Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaparzyłdzbanekkawy.Odkądpoznałmłodego
zwiadowcę,czylinietakznówdawno,zauważyłjego
graniczącezuzależnieniemzamiłowaniedosmolistego
napoju.Uśmiechnąłsię,boWill,posmakowawszykawy,
oblizałwargiiwestchnąłzrozkoszą.Rozsiedlisię
nawygodnychkrzesłachprzykuchennymstole
Malcolma.
–Przybędązadzieńlubdwa–oświadczyłWill.
–Zostawiłemich,żebyzwinęliobozowisko.Potem
pociągnązamną.Jedenztwoichludziprzyprowadziich
tutaj.Mieliśmyszczęście,żenamsiętrafili,przyznaję.
Trzebamibowiemwojowników,atychwpobliżujak
nalekarstwo.
Malcolmwestchnął.
–Prawda–przytaknął.–Moiludzietoniewojownicy.
Niesąaniwyszkoleni,aniodpowiedniowyekwipowani
dotakiegoakuratzajęcia.
–Okoliczniwieśniacytakżeraczejsiędonasnie
przyłączą.Wszyscyśmiertelnielękająsięczarnoksiężnika
Malkallama–dodałWill.Uśmiechnąłsię,bypokazać,
iżniezamierzanikogoobrażać.Malcolmpokiwałgłową,
przyznajączwiadowcyrację.
–Fakt.Cowięcplanujesz,kiedySkandianietudotrą?
Młodzianzawahałsię,nimodpowiedział.
–Wtedy…Zobaczymy.Trzebawymyślićsposób
nazdobyciezamkuiwydostaniestamtądAlyss.
–Robiłeśjużkiedyścośtakiego?–zapytałMalcolm.
Willuśmiechnąłsięsmętnie.
–Właściwietonie–wyznał.–Tegorodzajuzadańnigdy
nieprzerabiałemwtrakciezwiadowczychszkoleń.
Niezamierzałnaraziełamaćsobietymgłowy.Może
Skandianiewpadnąnajakiśpomysł.Zajmiesię
wszystkim,kiedynadejdziestosownyczas.
Malcolmwzamyśleniugładziłpodbródek.
–Rozważałeśwariant,byposłaćpopomocdoZamku
Norgate?
Willniespokojnieporuszyłsięnakrześle.
–Owszem–odparł.–AleKerenszczelniezamknął
drogi.Żadenkonnysięnieprześlizgnie.