Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wiedzą,żepłakałeśzeszczęścia,gdyprzyszlinaświat.
Wczorajmiałamurodziny,aleodkądniemacięzemną,
nicmnieniecieszy.Ajużnapewnonieto,żeskończyłam
trzydzieścipięćlat.Wokółoczudostrzegamzmarszczki,
gdzieśztyługłowywypatrzyłamkilkasiwychwłosów.
Jestemszczuplejszaniżwtedy,gdybyłeśzemną,
bogotowanieprzestałobyćjużdlamnieprzyjemne,
ajedzenietraktujętylkojakoprzykryobowiązek.
Niepodobamsięsobie,alewiem,żetyzapewne
uznałbyśmniezapiękną.Wkońcunawet
podwunastogodzinnymporodzie,gdyspływałampotem
ibyłamwykończona,tytwierdziłeś,żejestem
najpiękniejszanaświecie.Pięknabyłamprzytobie,lecz
bezciebiejestemtylkoskorupą.Niemajużwemnie
żony,jesttylkomatka,bowiem,żemuszęwalczyć
odzieci.Terazjużsama.
Atakbardzochciałamwalczyćowszystkorazem
ztobą…
KilkatygodnipośmierciArturasprzedałamnaszdom
wmieścieiprzeprowadziłamsiędorodzicównawieś.
Lileckoliczyłookołodwustumieszkańcówiniemiało
dozaoferowanianicpozaładnymiwidokami
izachwycającym,pięciohektarowymsademmoich
rodziców.Poszczególnegospodarstwabyłyodsiebie
oddaloneojakieśdwieściedotrzystumetrów,
cozapewniałodośćwysokistopieńprywatności,ale
oczywiścieniebrakowałostarszychmieszkanek,które
chętnieomawiałyżycieinnychosób.
JaiArturbyliśmyulubionymtematemmiejscowych
plotek.Oddniamojejprzeprowadzkiusłyszałamjużtyle
niestworzonychhistorii,żewpewnymmomenciebyłam
przekonana,nicmniejużniezdziwi.