Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dotegozasilania?
Naszczęściewsupersamieniebyłotłoku.Aleniebyło
równieżowocówkaki.Zrekompensowałamjesobie
dwomadojrzałymigranatami.Wkońcu,czyistnieje
piękniejszysymbolpłodnościniżgranatzeswoją
niezliczonąilościąpestekprzypominającychmałe
jajeczka?Kupiłamjeszczecytrusy,natkęijarmuż
nakoktajle.Dotegokilkamalinowychpomidorów
imogłamruszaćspokojnymkrokiemwkierunkudomu,
delektującsiępodmuchamiciepłegowiatru.
—Pięknyszal.
—Dziękuję!—rzuciłampogodniewstronęgłosu,który
dobiegałgdzieśzboku.
—Jestpanibarwniejszaniżcałatajesieńdookoła
—kontynuowałnieznajomybrunetwświetnieskrojonej
marynarce,zatrzymującsięwpółkroku.
—Botobędzienajbarwniejszajesieńtegostulecia.
—Uśmiechnęłamsię,zerkająckokieteryjniewjego
stronę.
Najwyraźniejmocspokojuzaczęłajużkierowaćenergie
męskiewstronęmojegoźródła—pomyślałam
zzadowoleniem.Możerzeczywiścieto,cojestwokół,
tomanifestacjanaszychmyśli?Tylkożetemyśli
wymagająnieustannegodetoksu.Iniebardzowiadomo,
jakutrzymaćjewharmonii.ZapragnęłamusłyszećWerę,
alejejtelefon,podobniejakKonstantego,milczał.
***
WdomuczekałnamnieDolcevito.Ponacinałam
pomidory,delektującsięichsłodkawymaromatem,
posypałamjesolą,pieprzem,odrobinąoregano,
papryczkiiczosnku,polałamoliwą,nakoniecdodałam
kwiatmojegosekretu,czylitroszkęstartejskórki
zpomarańczyicytryny,iwstawiłamcałość
dorozgrzanegopiekarnika.Mającprzedsobąwolną
godzinę,zabrałamwiercącegosięjużzbłagalnym
spojrzeniembuldożkanakrótkispacer.Weraprzysłała
dziwnySMS,żeoddzwonidopierojutro,ależebym
niczymsiędziśniemartwiła.CzyżbyClaudynkajuż