Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wgardletrochęjejwyschło,asercebiłoodrobinę
zaszybko.JednakBessMcNeewierzyławswoją
szczęśliwągwiazdę.Byłapewna,żeitymrazemnie
staniejejsięniczłego.
Zzaparkowanegosamochoduwysiadłodwóch
mężczyzn.Zbliżalisiępowoli,lecznieubłaganie.Jeden
znich,ciemnowłosy,nawetsięjejpodobał.
Aleksijuważnieobserwowałmijającychgoludzi
–dziwki,pijaków,narkomanówitychwszystkich
nieszczęśników,którzymusieliprzejśćoboknich,chcąc
wrócićdodomu.
–Słuchaj,młody,musimyzgarnąćparętutejszych
panienek–odezwałsiędokolegi.–Mójnos
mipodpowiada,żeRosalie,tawielkaMurzynka,znała
obieofiary.
–No,toweźmiemyjąnaprzesłuchanie.–JuddMalloy
rwałsiędodziałania.Dopierooddwudziestuczterech
godzinbyłinspektorem.Chodziłdumnyjakpaw,
boprzydzieliligodoAleksijaStanislaskiego,októrym
mówiono,żekażdeśledztwokończyaresztowaniem.
–Alboprzygwoździmyjejalfonsa.Takbędzienajlepiej.
Skaranieboskieztymirekrutami,pomyślałAleksij.
Dlaczegozawszedająmizapartnerajakiegoś
żółtodzioba?
–Chcemy,żebyznamiwspółpracowała,zgadzasię?
–tłumaczyłjakdziecku.–Dlategoterazjązamkniemy
zaprostytucję,spiszemy,apotemsobiezniąmiło
pogawędzimy.Możesięczegośdowiemy,zanim
przyjdzieBobbyikażejejsięzamknąć.
–Gdybymojażonawiedziała,żewnocyzbieram