Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
usiadłwnajwspanialszejławcezdobnejherbempana
deRênal.NaklęcznikuJulianzauważyłkawałek
drukowanegopapierurozłożonyjakbyumyślnie.Spojrzał
iprzeczytał:„Szczegółyegzekucjiiostatnichchwil
LudwikaJenrel,straconegowBesançon…”.
Resztybrakowało.Nadrugiejstroniewidniałytylko
pierwszesłowa:
Pierwszykrok.
„Ktomógłrzucićtenpapier?pomyślałJulian.
Biednyczłowiek!dodałzwestchnieniemnazwisko
brzmipodobniedomojego”.
Izmiąłpapier.
Wychodząc,Julianmiałwrażenie,żewidzikoło
kropielnicykrew:rozlanaświęconawodawodblasku
czerwonychfiranekprzybrałakolorkrwi.
PochwiliJulianzawstydziłsięswegotajemnegolęku.
Byłżebymtchórzem?szepnął.
Dobroni!
Tosłowo,powtarzającesiętakczęsto
wopowieściachstaregochirurga,miałodlaJulianadźwięk
bohaterski.Wstałiskierowałsięszybkokudomostwu
panadeRênal.
Mimotychpięknychpostanowieńodwadzieścia
krokówodceluogarnęłagostraszliwanieśmiałość.
Żelaznabrama(wydałamusięczymśwspaniałym)była
otwarta;trzebabyłowejść.
NietylkosamJulianwylęknionybyłswym
przybyciem.PaniądeRênal,istotęnadzwyczajnieśmiałą,
niepokoiłamyślotymobcym,którymocąswego
stanowiskawieczniesiębędzieznajdowałmiędzynią
adziećmi.Przywykła,chłopcysypialiwjejpokoju;
spłakałasiętegorana,widząc,jakprzenosząłóżeczka
dopokojupreceptora.Daremnieprosiłamęża,abyjej
zostawionochoćnajmłodszego.
PanideRênalposiadaładelikatnośćkobiecą