Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
DanielleiMaxsiedzieliwpokojuościanach
pomalowanychnajaskrawopomarańczowoiprzyglądali
się,jakprzewodniczkagrupyterapeutycznejustawia
wkrągniebieskieplastikowekrzesła.Podłogę
przykrywałolinoleumowywołującymzawrótgłowy
wzorzewbiałeiczarnekwadraty,pachnąceśrodkiem
dezynfekcyjnym.Dopomieszczeniawchodzili
zociąganiemrodziceiichnastoletniedzieci.Serce
Danielleścisnęłosięboleśnie.Jakmogłaprzywieźć
Maksawtakiemiejsce?Natwarzachinnychdorosłych
malowałasiępodobnamieszaninanadzieiiobawy,
rezygnacjiisprzeciwu.Każdyznichmógłby
opowiedziećwłasnąpotwornąitragicznąhistorię.
Wyglądalijakofiarytortur,przygotowującesię
nakolejnemęki.
SiedzącyobokniejMaxsprawiałwrażeniegniewnego
izakłopotanego.Byłwystarczającodorosły,bywpełni
zdawaćsobiesprawęztego,gdziesięznalazł.
Odprzyjazdunieodezwałsięanisłowem.Wyglądałtak
jakoś...chłopięcowzadużejkoszulcepolo,
wygniecionychspodniachkhakiimokasynach
założonychnabosestopy.Naprzegubiemiałsportowy
zegarekzbytwielki,jakbypożyczyłgoodojca.
WwieczórpoprzedzającyichwyjazdzNowegoJorku
zwłasnejinicjatywyzgoliłrzadkiwąsik,aterazzaciskał
ustawlinięcienkąjakwkładdoautomatycznego
ołówka.Jedynymprzejawembuntupozostałobrzydliwy
metalowykolczykwbrwi.