Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁSZÓSTY
NastępnegorankaDanielleiMaxsiedzielinaławce
nadziedzińcuszpitala.Chłopiecwciążjeszczesprawiał
wrażenieotumanionegopokońskiejdawceśrodka
uspokajającego,którywczorajwstrzyknęłamusiostra
Kreng.Danielleobjęłagoramieniemiprzytuliła.Gdy
spoglądałananiego,takprzygaszonegoiłagodnego,
byłapewna,żeczujesięskruszonyiogromnie
zawstydzonyswoimwczorajszymzachowaniem.
Podogłębnymnamyśleuznałatamtenokropnyincydent
zazwykłyprzypadek.Wiedziała,Maxbardzosię
obawia,żemógłbysięupodobnićdoinnychpacjentów
oddziału,aJonas,choćprzykrotopowiedzieć,stanowił
najgorszy,najbardziejodstraszającyprzykład.Danielle
żywiłaprzekonanie,żezaskoczonyprzezJonasajejsyn
zareagowałpoprostuwodruchuobronnym.
Niewątpliwietakiwłaśnieprzebiegmiałotookropne
zajście.
Jaksięczujesz,kochanie?
Wyśliznąłsięzjejobjęćizwróciłkuniejbladą,
napiętątwarz.
Trochę...dziwniewyznał.Jakbywgłowie
wszystkomisiępoplątało.
Jakto?zapytała,zdobywającsięzwysiłkiem
nabeztroskiton.
Jegotwarzstężała.
Nieważne.Tonictakiego.
Max,musimyporozmawiaćotym,cosięwczoraj
wydarzyło.