Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
Daniellezwestchnieniemulgiopadłanawygodny
skórzanyfotelwpoczekalnigabinetudoktora
Leonarda.Przedchwiląprzyjechaławpośpiechuzsali
konferencyjnejfirmyprawniczej,wktórejbyła
zatrudniona.Spędziłacałyporanek,usiłując
uzmysłowićpewnemuświętoszkowatemuAngolowi,
żeinteresy,jakieprowadziłwswojejojczyźnie,mogą
narazićgowNowymJorkunaprocessądowy.Jejsyn
Maxsiedziałzgarbionywkąciepoczekalninaswym
zwykłymmiejscu,możliwiejaknajdalejodniej.Zajadle
stukałkciukamiwprzyciskinowegoiPhone’a.Niemal
nigdysięznimnierozstawał,jakbyurządzenie
przyrosłomudodłoni.Daniellemiaławtorebcetakie
samo,którekupiłazanamowąsyna.PodnosemMaksa
widniałnikłycieńzarostu,ajegoprzystojnątwarz
szpeciłwielkisrebrnykolczykwkłutywbrew...oraz
posępnygrymas,jakiwidujesięudorosłych,anie
udzieci.Podniósłnaniąwzrok,jakbywyczuł,żemusię
przypatruje,lecznatychmiastodwróciłodniejurocze
ciemneoczy.
Pomyślałaowszystkichtychlekarzach
izaordynowanychprzeznichniezliczonychkuracjach
farmakologicznych,którebezwyjątkuzawiodły.
Wyglądanato,żemrocznazmiana,jakazaszła
wMaksie,jestnieodwracalna.Ajednakterazchłopiec,
jakdawniej,objąłzaszyjęszczupłymiopalonymi
ramionamiiwycisnąłnajejpoliczkupocałunek
wargamilepkimiicynamonowosłodkimiodbatoników