Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIĄTY
Odrugiejwnocydombyłciemnyicichy,takjak
powinnobyć.Deckerzamknąłdrzwiwejściowe
najciszej,jakumiał,spodziewającsię,żeGabewyłoni
sięzpokojujegosynów.Kiedysięniepojawił,
napalcachprzeszedłdoswojejsypialni,rozebrałsię
iwsunąłpodkołdrę.Rinaprzewróciłasięnabok
iobjęłagoramieniem.
–Wszystkowporządku?
–Niemaoczymmówić.
Rinamilczałaprzezchwilę,apotemwestchnęła.
–Jesteśzdenerwowany.Przykromi.
–Owszem,denerwujęsię.Powinienemjąodwieść
odzamiaruspotkaniaznim.
–Tylkobyśodwlókłto,conieuchronne.–Rina
usiadławłóżku.–Ztego,comipowiedziałeśpodczas
kolacji,niezamierzałaodejśćodniegonazawsze.
–Maszrację,alepozostajefaktem,żezaginęła.
–Odwróciłsiędoniej.–Rino,comampowiedziećjej
synowi?
–Żerobisz,cowtwojejmocy,ibędziesz
goinformował.Ważniejsze,cozrobimyznim.
Naturalniemożetuzostaćprzezkilkadni,alejeśli
todłużejpotrwa,trzebabędziepodjąćdecyzję.
–Cóż,wLosAngelesmieszkajegodziadek,ale
chłopakgonielubi.Terryteżnie.Powiedział,żejego
ciociajestmiła,aległupia.
–Ilemalat?
–DwadzieściajedenWedługGabe’ajestbardzo