przypomniałasobie,żeCelinewtejskaliwylądowała
gdzieśwysoko,nanamiętnymwielkimiksiepodpartym
małym,zjęzykiemwgardleirękąwstaniku.Poczuła
przypływświeżegogniewu.
Czyjużzawszetakbędzie?Czyjeszczekiedyśzamkną
tęhistorięnaczteryspusty?Wtejchwilizamiastserca
miaławielkądziurę,przezktórąmożnabyłospojrzeć
nadrugąstronę,jaknaobraziesurrealisty.
Gratulowałasobiewduchu,żeznikimwbiurzenie
przyjaźniłasięnatyle,abymusięzwierzyć
zpiątkowychplanów.
Niktjejnieprosiłopokazaniesecesyjnego
pierścionkazaręczynowego(dużegokwadratowego
szmaragduotoczonegomaleńkimibrylancikami),nikt
niedopytywał,wjakiesłowaujęłaswojeoświadczyny
ijakabyłareakcjaPaula,nikomuniemusiała
tłumaczyć,żeniewyznaczylidatyślubu,
bogopoprostuniebędzie.
Tylkojednaosobawiedziaławcześniejojej
zamiarachimejlodniejwłaśniedotarł.Emma
zpewnościązadzwoniłabywcześniej,alewyskoczyła
naweekenddoKopenhagi.Częstojejsięzdarzałytakie
podróżedlaprzyjemności,októrychdecydowałazdnia
nadzień.Ostatnioprzyjaźniłysiękorespondencyjnie.
Od:EmmaBerry
Temat:Noi…?!
Jakposzło,przyszłapaniRafferty?(Wolałabym
usłyszeć,żezatrzymaszswojenazwisko,alezałożęsię,
żecitonawetdogłowynieprzyszło,przyszłaszczęśliwa
żonozeStepford.)Mogęzobaczyćsukniędladruhny?