Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaczynamteżwychodzićnadwór.Najpierwnachwilę,potem
próbujęnacorazdłużej.Orientujęsię,żechodzigłównieoto,żeby
nauczyćsięniezauważaćludzi.Uczęsięnikogoniezauważać.
Wcalenietrwatodługo.Podkoniecsierpnia,przedsamym
początkiemszkoły,normalniewychodzęnadwórinaulicachnie
manikogoopróczmnie.
Chodzęjużbezkul.Tyleżestraszniekuśtykam.Jestemjakszef
wszystkichpiratówświata,tylkomojapapugaciągleniechcesiadać
minaramieniu.
ŁÓŻKO
Nimwracamdoszkoły,definitywnie,takprzynajmniejwtedysądzę,
rozwiązujesiękwestiazbratem,toznaczyzjegołóżkiem.
Bojużnaprawdędobrzemiidzie,umiemzrobićwszystko,
copotrzeba.Fakt,żekuleję,aleniematragedii,znaczysię,nieboli
mnietoanispecjalnienieogranicza.Niemogębiegać,choćjużmogę
próbować.
Jednakciągleśpięnadole,nałóżkubrata.IciąglepuszczamPirata
popokoju,żebysięprzeleciał,bojakbyciąglesiedziałwklatce,toby
sięodzwyczaił,nietrenowałbyskrzydeł,ijakbykiedyśpotrzebował,
nieulecinawetdziesięciumetrów,takibędziezesztywniałyodtej
klatki.
Noifaktycznie,nierazPiratzałatwiasięwpokoju,tylkozwykle
tozauważamisprzątam.Nawetpilnuję,żebyzabardzoniesiadał
nałóżkubrata.Bojemuprzeszkadza,ajaniechcęsiękłócić.
Odkądwróciłemzeszpitala,panujemiędzynamiwzględnypokój,
chociażwiem,żebratjestwkurzony,żeterazjamogęwszystko,
wystarczy,żepowiemmamieibratjużnicminiezrobi,jestem
przecieżmałyichory,pozatymwie,żeitaknicbyniemógłiżeteraz