Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siędlaciebieodpowiedniaigodnapraca.
–Polityka,którąprowadzicie,mnienieinteresuje.Chcę
jedynieopublikowaćzdjęcia,znaleźćtegosukinsyna
imócżyćposwojemu.Praca,którąmam,wzupełności
miwystarcza.
–Alejestdośćosobliwaimocnoponiżejtwoich
umiejętności.Twójojciecbyłpułkownikiem,amatka
szanowanącórkąprofesora…
–Dlamniejestwłaściwa–upierałsięKonrad.
Nielubił,kiedyprzypominanomu,zjakiejrodziny
pochodził,botamteczasyminęłybezpowrotnie.
–Skorotak,nocóż…Tochociażprzyjdźdoinstytutu
uporządkowaćrzeczypoojcu.Chcielibyśmyznichzrobić
właściwyużytek.Topamiątkipopolskimoficerze,które
sąniezwyklecennedlazachowaniapamięci.
–Wporządku,przyjdę–mruknąłKonradodniechcenia.
Wiedział,żeprędzejczypóźniejbędziemusiałtozrobić,
alezjakiegośpowoduwciążodwlekałtowczasie.Może
dlatego,żebyłpewien,iżkażdapamiątkapoojcubędzie
krzyczałamuwtwarz,żeonsamnigdyniebyłinie
będzietakinieustraszonyihonorowyjakświętejpamięci
pułkownikRogowski,któryzostałzamordowany
wKatyniuprzezNKWDstrzałemwtyłgłowy.
–Wtakimrazieczekamynaciebie.PannaKrysia
pomożeciuporządkować,cotrzeba.Tobardzo
skrupulatnadziewczyna.
Raczekwstałizacząłszykowaćsiędowyjścia.
NaodchodnepodałKonradowidłoń.
–ŻyczęcipowodzeniazpannąEvans.Myślę,
żetobędziedlaciebiebardzociekawedoświadczenie.