Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kiedynareszciebyłemwdrodzedomojegohotelu,
przypomniałemsobie,coSweetJones,królalfonsówimój
osobistymentor,mówiłodziwkachpokrojuKim.
–Slim,czarneibiałedziwkiniczymsięnieróżnią
odsiebie.Jedneidrugiedołączajądostajnipoto,żeby
jąrozpirzyćizostawićalfonsanalodzie.Trzebajeostro
gonićdoroboty,wyciskaćznichtyleszmalu,ilewlezie.
Zawódalfonsatoniezalecanki,więcżyłujje,aleimnie
wkładaj.Frajer,którywierzy,żedziwkagokocha,nie
powinienbyłwypaśćztyłkaswojejmamy.
ZacząłemwspominaćPepperijeszczestarsze
historie...RozkoszniaczekJonesprzestrzegałmnie,
żebymsięnigdyniedałwykorzystać.
–Slim,alfonsodpłacadziwcepięknymzanadobne.To,
jakjejdogodzi,zależyodtego,ilemuzapłaciła.Koniec,
kropka.Najpierwforsanastół,potembara-bara.Niedaj
sięwyszujać.Płatnezgóry.Jakwburdelu.
Jadącwindądosiebie,myślałemopierwszejsuce,
któramniewyszujała,iotym,jakmipotemzagrała
nanosie.Możejużjestsiwąstaruszką,alegdybym
jądorwał,chętnieodpłaciłbymjejpięknymzanadobne,
żebywreszciemócowszystkimzapomnieć.