Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gwałtownieskrawkalądowiska.Niemiałwyboru.
Śmierćzaglądałaimwoczy.Naglejaśniejszypas
błysnąłwśródwierzchołkówdrzew.Zobaczyłjakby
polanęzakończonąwąskimprzesmykiemporosłym
drobnymikrzakami.Postanowiłryzykować,lądować
nabrzuchu.
Ostrozszedłwdół,ocierającsięniemalokorony
drzew.Wostatniejchwiliwyprostowałsamolot
iłagodnieuniósłnoswgórę.Tobyłaichjedynaszansa.
–Siadamy!Trzymaćsię!–krzyknąłtylko.
Zanimtyłkadłubadotknąłziemi,wyłączyłmotory.
Samolotodbiłsięjakpiłkaizacząłszorowaćbrzuchem
poziemi,ścinającjakbrzytwąkrzaki.Zolbrzymią
szybkością„Poteen”zbliżałasiędowąskiegoprzesmyku
polany.Wielkieskrzydłarąbnęłyodwanajbliższe
cedry.Superfortecązatrzęsło,alecelzostałosiągnięty
–łamiącesięskrzydłaspełniłyrolęamortyzatorów.Byli
uratowani.PierwszyodezwałsięRick:
–Aron,cozradiem?
–Cudemgra.Mamłącznośćzłodzią…
–Meldujimzatem!–rozkazałRickizająłsię
rannymprzyjacielem.Bobposzczęśliwymwylądowaniu
byłbardziejpodniesionynaduchu,alejegorananie
wyglądaładobrze.Pociskrozerwałłydkę.Odłamki
tkwiływciele.Kośćbyłachybaruszona.Bobpróbował
wstać,alezarazposzarzałyzbóluopadł.
–Doweselasięzagoi,chociażjużpoweselu…
–Wszystkobędzieokay–pocieszyłgoRick.–Grunt,
żekrewzatamowana…