Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nimatobą.
Gdybymiałomnietoocalićprzedkoniecznością
sporu:iśćczynieiść?
–Tak.
–Och.Nodobra.Wybieramciebie–oznajmiła
zpromiennymuśmiechem.–Masięrozumieć.
Mogłamsiętegospodziewać,niestety.Choćbardzo
kochałaSzrona,kochałateżmnie.Możenawetwięcej.
Byłyśmysiostramibardziejsercaniżkrwii(prawie)
zawszekażdaznasprzedkładałapotrzebydrugiej
ponadpotrzebyinnych.
–Spadaj,Szron.–Pomachałanadmoimramieniem,
jakbysięopędzałaodmuchy.–Możeszpóźniej
przypomniećmiomoichuczuciachwobecciebie.
–Ależkotku–zwróciłsiędoniejbłagalnymtonem.
Ibyłozabawnepatrzeć,jakjedenznajwiększych
inajbardziejwrednychpogromcówZ.zamieniasię
wgrzecznegochłopca,ponieważmaleńkikłębuszek
puchupostanowiłsięznimniebawić.–Mamgorączkę,
ajedynylektotrochęwięcejkociejwredności.
Katpopatrzyłananiegospodprzymrużonychpowiek.
–Kociejwredności?
–Człowieku,chceszstracićjądra?–mruknąLucas.
–Nodobra–przyznałSzron.–Jestemdostatecznie
dorosły,byprzyznać,żenienajlepiejtowyszło.
ChwyciłamKatzaramię.
–Niemusiszmartwićsięoto,żezraniszmojeuczucia.
Ażsięślinię,żebyzobaczyćCole’a.
–Zamierzaszsięznimmigdalić?
–Tak–przyznałam,choćpaliłymniepoliczki.
–Totakielukrowe.Iprzekażeszmiwszystkie