Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tak,apokarmem,któregołaknie,twojełzy.
Niewielebrakowało,byMackenziesięuśmiechnęła.
Przesunęłamwzrokiempoparkingu,kiedydotarłyśmy
namiejsce,ipróbowałamstłumićrozczarowanie,gdy
nieudałomisięzlokalizowaćdżipanależącego
doCole’a.
Możezjawiłsiętunapiechotę?Wiecie,zmyślą
osprawnościfizycznej.Jakbynigdyniemiałdość
siłowni,czylibieżnimechanicznej,ciężarówiringu.Ale
wsaloniegoniezastałamimojerozczarowaniesię
pogłębiło.
Mogłamzadzwonićalboprzesłaćmuesemesa,jak
przypuszczam,aletoniebyłjedyniedziewczyński
dzień.Takżedzieńchłopaków.Colewciążmógłbyć
zGavinem,Bronxeminowymnabytkiem,Justinem.
Nocóż,ponownie„nowym”.Długahistoria.
Maszkilkawolnychgodzin?spytałamMackenzie.
AlternatywąjestpowrótdoChocoLoco?
Tak.
Więcmam.
RuszyłamnazapleczewtowarzystwieArtysty,
człowieka,któryzrobiłmiwcześniejszetatuaże.Były
dwa,nanadgarstkach;powód,dlaktóregowciąż
dysponowałformularzemzgodypodpisanymprzezmoją
rzekomąmatkę,czyliKat.Pierwszyprzedstawiał
białegokrólika,nacześćmojejsiostry,Emmy.Nieżyła,
alewciążmnieodczasudoczasuodwiedzała.Drugi,
dwamieczeułożonewkrzyż,symbolizowałymoich
rodziców.
Powiedzmi,czegochceszodezwałsię,kiedy
usiadłamwfotelu.