Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dziękizapodwiezienie,Gavin.
Zawszedousług,babeczko.Nawetjeślipodwiozłem
cięnietam,gdziechciałem.
Wielkienieba.Zdjęłamrękawiczkęirzuciłamnią
wniego.
Chwyciłiucałował.
Noiporazpiątyprzewróciłamoczami.
Odpowiedziąbyłszerokiuśmiech.
Opuściłamciepłewnętrzesamochodunarzecz
przenikliwegochłodunocy;mojebutychrzęściły
nalodzie,kiedybiegłamwstronęwielkiego
parterowegodomuzczerwonejcegłyzbiałym
obramowaniem.Wcałymtympośpiechunie
zauważyłamkamienianaścieżceipotknęłamsię.
Brawo.Piątkazplusem.
OknosypialniCole’aznajdowałosięnatyłach,
pierwszezlewejstrony.Otwarte,takjakobiecał.
Wgramoliłamsiędośrodka,robiącjaknajmniejhałasu,
izasunęłamzasobąszybę.
Nimzdążyłamsięodwrócićiprzyzwyczaićoczy
dociemnościpokoju,zostałamunieruchomiona.
Ustazakryłamitwardaręka,uciszającwestchnienie.
Drugarękaotoczyłamnie,unieruchamiającmoje
ramionaiłokcie.
Powiedziałem„pięćminut”,pannoBell.Niski,
gardłowygłosCole’abyłjakpieszczota,pozbawiając
mniewszelkiejchęcidooporu.Okazałosię,
żepotrzebujeszośmiu.Wiesz,cotoznaczy?
Stłumiłamchichot.
Muszękupićsobiezegarek?
Zasłużyłaśwkońcunaklapsa,któregociobiecałem.