Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pociskówzasypującychnaszpojazd.Wrazzupływem
sekundiminutzaczęłamsięodprężać.
Gdybytylkotoułaskawieniemogłotrwaćdłużej.
SkręciłamnaroguiujrzałamsamochódGavina
owiniętywokółsłupalatarni.Spodpowyginanejmaski
dobywałysięwiązkipary.Drzwipostroniekierowcy
byłyotwarte,alewśrodkunikogoniedostrzegłam.
–Nie–sapnęłamzrozpaczona.
–Jesttwardy–zapewniłmnieCole.–Jestbystry.
Przeszedłprzezpiekłoiwróciłcałyizdrowy.
Czułamwoczachłzy,kiedyzatrzymałamsięprzed
wrakiemwozu.JeśliGavinprzeżył,tozpewnościąbył
ranny.Pomyślałam,żepowinienbyćgdzieśniedaleko,
chowającsięwpobliskichdrzewach,czekającChyba
żedokądśgozabrano.
Poszukiwaniaoznaczałybymarnowaniecennego
czasu.Czasu,któregoColeniemiałzbytdużo.
Musiałamdokonaćwyboru.
Wiedząc,jakdziałamójumysł,Coleoznajmił:
–Jestemranny,niemartwy.Przestańsięomnie
troszczyćizróbto,comusiszdlaGavina.–Imdłużej
mówił,tymcięższystawałsięjegooddech.
–Niechcęcięzostawiać–wyznałam.–Potrzebujesz
natychmiastpomocylekarskieji
–Powódjedenasty–przerwałmi,ajapotrzebowałam
chwili,żebyzałapać.Wszystkiepowody,dlaktórych
mniekochał.–Jesteśgotowazaryzykowaćwszystkodla
swoichprzyjaciół.Pozatymniebędzieszsama.Dokąd
pójdzieszijapójdę.
Co!?
–Nie.Zostajeszwsamochodzie.