Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ponurychfilmówomafii.Sątaksamomroczni,poważniistylowi.
Założęsię,żeichpłaszczezostaływykonanezdrogiejwłoskiejwełny.
Sąmłodzi,alejużzachowująsięjakichstarzy,którzycowieczór
obracajądrogąwhiskyijeszczedroższepanienki.Przewracamoczami
irobięzniesmaczonąminę,aleidętam.Takaokazjamożesięnie
powtórzyć.
Dopierokiedypochodzębliżej,zauważam,żejedenzmężczyzn
udzielawywiadujakiemuśdziennikarzowi.Resztaprzyglądasiętemu
zzainteresowaniem.Niemampojęcia,kimsąciludzie–czytojakiś
znanyboysband,aktorzyczymożebiznesmeni.Właściwienie
powinnomnietoobchodzić.Najważniejsze,żesązajęciiskupieni
naredaktorzetrzymającymwdłonimikrofonoraznastojącym
niedalekooperatorzekamery.Dookołazebrałosiętrochęgapiów,więc
robięsięodważniejsza.Tłumzawszejestmoimsprzymierzeńcem,ale
wtymznaczeniu,żerobizazasłonędymną,niezakibiców.Nie
potrzebujępoklepywaniapoplecach,aprobaty.Przeciwnie.Wmojej
robocieliczysiędyskrecja.Dokładniejakwzawodzieprostytutki,
ztymżejaniemuszęsięażtaksięwysilać,bytrochęzarobić.
Wsuwamręcewkieszenieszarejbluzyiidęluzackimkrokiem.
Jestemprzeciętnaażdobólu.Kiedypracuję,niemogęwyglądaćjak
łachudra.Wtedyzwracałabymnasiebieuwagę.Drugaskrajnośćteż
niejestmilewidziana–niemogęprzypominaćwypindrzonejpanienki.
Mamwięcnasobiestareconversy,dżinsyibluzę.Wyglądamjak
studentkazmierzającanauczelnię.Strzelambalonemzgumy
inaciągamkapturnagłowę.Niespieszęsięzabardzo,niewykonuję
nerwowychruchów.Każdeskrajnezachowaniemożezwrócićczyjąś
uwagę.
Przepychamsięprzezgrupkęgapiówistajęzaplecamimężczyzn
otaczającychwianuszkiemdziennikarza.WnosieświdrujeFahrenheit
odDiora.Głóg,skóra,cedr…icoś,cowywołujeprzyjemnyskurcz
wpodbrzuszu.Zaciągamsiętymzapachem.Zapachemprawdziwego