Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdradzisz.
–Jesteśniemożliwa.MożesznazywaćmniepoprostupanemD.
–PanD?–upewniamsię.–Djak„dupek”,czymożeDjak„drań”
alboDjak„doprowadzaszmniedoszału”?
–PoprostupanD–ucinairzucamichłodne,zniecierpliwione
spojrzenie.
–Adlaczego„pan”?
–Jestemodciebiesporostarszy,dzieciaku.–Opieradłonie
nabiurkuipatrzynamnie,uśmiechającsiępodnosem.
–Niewięcejniżodziesięćlat–prycham,bojegoprotekcjonalny
tonito,żetraktujemniejakmałolatę,doprowadzająmniedoszału.
–Pozatymbędętwoimszefem.Adoszefawypadazwracaćsię
zszacunkiem.
–Naprawdęnierozumiem,dlaczegojesteśpewien,żejawogóle
chcędlaciebiepracować.–Zdegustowanakręcęgłową.Mojazłość
rośniewprostproporcjonalniedojegospokojuipewnościsiebie.
Araczej:dojegoprzekonaniaowłasnejzajebistości.
–Każdychceumniepracować.–Mężczyznastrzepujezeswojego
eleganckiegogarnituruniewidzialnypaproch.
Przewracamoczami,bonawetniewiem,jakskomentowaćjego
megalomańskiewywody.
–Notozamieniamsięwsłuch.Jakąpracęmioferujesz?–pytam
niechętnie,bodobrzewiem,żejużdawnopowinnamwstaćistąd
wyjść.Aprzynajmniejspróbować,boniewiem,czybymniestąd
wypuścił.
–Amożegrzeczniej:jakąpracęPANmioferuje?–poprawia
ipatrzynamniewyczekująco.
–Prędzejumrę,niżtopowiem.
Mężczyznazaczynasięśmiać,kiedymuodburkuję,alepochwili
odchrząkujeiznówjestpoważny.