Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zwracaćnatouwagi.Ruszyliśmyrazem,jakjednarodzina,
stawiającpospiesznekroki.Mamaitataszliprzodem,jazEmmą
tużzanimi,trzymającsięzaręce;zewsządotaczałanasmuzyka
świerszczyniczymniesamowitaścieżkadźwiękowa.
Rozglądałamsię,próbującwidziećświattakim,jakimwidział
gotata.Zobaczyłamdługiepasmoasfaltu–kamuflaż?
Zobaczyłammorzesamochodów–kryjówki?Zobaczyłamwdali
lasporastającywzgórza–wylęgarniakoszmarów?
Wysokowgórzewidniałksiężycwpełni,cudownie
przezroczysty.Poniebiewciążpłynęłychmury,pomarańczowe
terazitrochęniesamowite.Czyżtonie...Nie,chyba
niemożliwe...Zamrugałamjednakizwolniłamkroku.Tak.Nie
myliłamsię.Podążałazamnąchmurawkształciekrólika.
Wyobrażacietosobie?
–Spójrznachmury–powiedziałam.–Dostrzegaszcoś
niezwykłego?
Emmilczałaprzezchwilę.
–Królik...?
–Właśnie.Widziałamgodziśrano.Musiałuznać,żejesteśmy
niesamowite.
–Bojesteśmy.
Tatazorientowałsię,żezostajemywtyle,pokonałbiegiem
dzielącynasdystans,chwyciłmniezanadgarstekizaczął
ciągnąćcorazszybciej,ajazkoleiciągnęłamEmmę.Wolałam
wyłamaćjejbark,niżzostawić,choćbynachwilę.Tatanas
kochał,alebałamsiętrochę,żeodjechałbybeznas,gdybyuznał
tozakonieczne.
Otworzyłdrzwisamochoduiwłaściwiewrzuciłmniedośrodka
jakpiłkę.PotemtosamozrobiłzEmmąigdysięjuż
usadowiłyśmyztyłu,doszłomiędzynamidowymiany
bezgłośnychkomentarzyzapomocąruchuwarg.
„Alezabawa”.
„Wszystkiegonajlepszegozokazjiurodzin”–odpowiedziała.
Gdytylkotatausiadłzprzodu,zablokowałdrzwiodwewnątrz.
Zabardzotrzęsłymusięręce,żebymógłzapiąćpas,więcdał
sobiewkońcuspokój.
–Niejedźobokcmentarza–zwróciłsiędomamy.–Alezawieź
nasdodomujaknajszybciej.
Wpierwsząstronęteżominęliśmycmentarz–pomimobiałego
dnia–cowydłużyłoitakjużdługądrogę.
–Niemartwsię.