Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Sadzawkakrwiiłez
Nieżyli.Mojarodzinanieżyła.Odeszła.Wiedziałamotym,
gdytylkoocknęłamsięnaszpitalnymłóżku,apielęgniarka,
którastałanademną,unikałamojegowzrokuiniechciała
mipowiedzieć,gdziemoibliscy.
Kiedyzjawiłsięlekarz,żebyprzekazaćwiadomości,
odwróciłamsięnabokizamknęłamoczy.Tobyłsen.Koszmarny
sen,zktóregomiałamsięobudzić.Wierzyłam,żewszystko
będzieokay,kiedysięobudzę.
Nigdysięnieobudziłam.
Jaksięokazało,wraksamochoduzabiłmojąmamę,mojego
tatęimoją...moją...Niebyłamwstanieoniejmyśleć.Poprostu
niebyłamwstanie.Powiemwięcinaczej.Wrak,któryzabiłmoją
rodzinę,niespowodowałpoważniejszychobrażeń,jeślichodzi
omnie.Wstrząśnieniemózgu,kilkapękniętychżeber,ale
towszystko.Iwydawałosiętotakieniesprawiedliwe,wiecie?
Powinnambyćpociętanakawałki,jakmojamatka.Powinnam
byćodstópdogłówspowitawgips.Cokolwiek.
Amimoto,pomimoparudrobnychobrażeńiobolałychmiejsc,
taknaprawdęwyszłamztegobezszwanku.
Bezszwanku.Nowłaśnie.
Dziadkowiezestronymatkiodwiedzilimniekilkakrotnie,
opłakującrodzinę,którąutracili.Widziałamsięznimidwa
tygodniewcześniej,kiedymamazabrałamnieimoją...Zadrżała
mibroda,alezacisnęłamzęby,bynadsobązapanować.Kiedy
zabrałanaszesobą,jadącwodwiedziny.Spędziliśmytamtylko
kilkagodzin,wystarczającodługo,byzjeśćlunchiuciąćsobie
beztroską,zabawnąrozmowę.
Choćbabciaidziadeklubilimnieizawszedobrzetraktowali,
nigdyniebyłamichfaworytką;sądzę,żezabardzo
przypominałamojca,którynigdyniewydawałimsiędośćdobry
dlaichjedynegodziecka.
Mimowszystkoniezamierzalimnieporzucaćwpotrzebie,jak
oznajmili.Powiedzieli,żeprzeniosęsiędonichiżewszystkiego
dopilnują.
Miałamterazmieszkaćwjednopiętrowymdomu,równie
niepozornymjakten,wktórymdotądżyłam,zupełniemijednak